wtorek, 17 maja 2016

INFO!


Chciałabym jeszcze serdecznie podziękować wszystkim, którzy byli tutaj, czytali moje wypociny i komentowali :) tak strasznie przywiązałam się dzięki Wam do pisania, że nawet sobie nie wyobrażacie :* Jeżeli macie ochotę dalej śludzić losy Nikoli i Neymara, zapraszam na pierwszy rozdział drugiej części :)

http://zawszeznajdziemyneymar.blogspot.com/2016/05/rozdzia-1.html?m=1

wtorek, 10 maja 2016

ROZDZIAŁ 42


-Neymar, błagam Cię odbierz- wyjąkałam po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę zostawiając  na jego poczcie głosowej już 5 wiadomość. Od paru dni próbuje się z nim skontaktować, nadaremno. Miałam zacząć dwa dni temu rok szkolny w Barcelonie, ale nie mam na to siły. Gdy cierpie, nie mam na nic ochoty. A teraz właśnie cierpie.

Nigdy nie sądziłabym, że te wakacje będą kluczowe w moim życiu. Tak wiele bym dała, aby cofnąć czas do momentu, w którym wchodząc na posesje wujka przypominałam sobie chwile spędzone w Barcelonie. A teraz stoję tu ostatni raz w roku z walizkami leżącymi na chodniku, rozglądając się za taksówką. Taksówką która odwiezie mnie na lotnisko a z lotniska wrócę prosto do mojego normalnego życia, które nie przeplata się piłkarzami, wysokiej rangi meczami i sławą, o której nie marzyłam nawet będąc dzieckiem.

Skończe studia, kupie własne mieszkanie, założe rodzinę. Wszystko będzie tak jak sobie zaplanowałam. Ale czy idealne może być coś o czym marzyłam przed poznaniem Neymara? Czy ja wciąż o tym marzę? Nie wiem. Wiem tylko, że Neymar zakończył nasz związek. Pisałam, dzwoniłam i nic. Wiem tylko od wujka, że na treningi uczęszcza systematycznie z dobrym humorem. Nie ma po nim cienia bólu. Więc jeżeli on jest szczęśliwy, ja też taka powinnam być. To co ja sama w tym momencie czuje, jest mało istotne, bo nadal najważniejszy jest dla mnie właśnie on. Zawsze będzie, to się nie zmieni.

-Pomoge z walizkami- powiedział promiennie mężczyzna, który zaraz wziął moje walizki i zapakował je do bagażnika. Odwróciłam się jeszcze za siebie, aby ostatni raz spojrzeć na dom, ogródek. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Moje oczy się lekko zaszkliły, więc jak najszybciej wytarłam je rękawem bluzy.
W drodze na lotnisko przyglądałam się wszystkiemu. Chciałam te wakacje zapamiętać jak najlepiej, mimo, że wyjeżdżam bez pewnej cząstki siebie.

-Cholera!- zaczęłam wyklinać w duchu, gdy moje słuchawki zaplątały się wokół mojej torby z której wypadła cała zawartość wraz z telefonem. Byłam tak zła, że nawet nie zainteresowało mnie to, że ktoś ukucnął obok mnie i zaczął pomagać mi zbierać rzeczy. Gdy poczułam zapach jego perfum, skamieniałam. Doskonale je znam. Nie myliłam się. Gdy podniosłam głowę ujrzałam Neymara, trzymającego mój bilet.

-Wydaje mi się, że jeszcze może Ci się przydać- wyciągnął ręke, aby wręczyć mi bilet. Przez chwilę wpatrywałam się w niego, ale nagle jednym szybkim ruchem mu go zabrałam.

-Co tu robisz?- zapytałam podnosząc się z ziemi i trzepiąc sobie ręką o kolana.

-Sam chciałbym to wiedzieć- zmieszany opuścił głowę, lecz po chwili się ożywił -masz chwilę?

-Nie bardzo- powiedziałam szczerze, odwracając wzrok na zegarek -za 10 minut mój samolot wylatuje

-Wrócisz tu jeszcze?- zapytał a ja wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam, kiedy tu wrócę, lub czy kiedykolwiek wrócę.

-Mam prośbe- podszedł do mnie i złapał mnie za ręce. Wpatrywałam się w nie i na wspomnienia uśmiech zawitał mi na twarzy

-Idealnie pasują do moich, co? -zobaczyłam, że kąciki ust Brazylijczyka znacznie się podniosły. Wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki, być może dlatego, że chciałabym, by codziennie mi się śniły -Jaką prośbę?

-Obiecaj mi coś.

-Co tylko chcesz

-Nie zapomnij o mnie. Niezależnie co się stanie, czy się jeszcze zobaczymy, nie zapomnij - do moich oczu nabrały się łzy, których nie chciałam ukrywać.

-Obiecuje- odpowiedziałam szybko -a więc to ten moment, kiedy nasze drogi się rozchodzą?- zapytałam niepewnie. Widziałam w oczach chłopaka niepewność, lecz po chwili szczerze się uśmiechnął

-Nie ważne, gdzie byśmy nie byli, zawsze znajdziemy sposób by do siebie wrócić. Kocham Cie i przepraszam. To był błąd. Chciałem skrócić sobie ból, ale ten największy jest wtedy, kiedy nie ma Cie przy mnie -powiedział po czym ujął moją twarz i delikatnie pocałował. Moje torba ponownie zsunęła mi się z ramienia, ale tym razem nie przejęłam się tym. Chciałam, aby tak było zawsze, niezależnie od długości naszej rozłąki. Tak bardzo go kochałam. Czułam, że to nie są puste słowa, że mówi to szczerze. Nasze drogi zawsze się zejdą. Oparłam głowę na jego ramieniu a on mocno mnie do siebie przytulił.

-Uważasz, że nasza miłość jest prawdziwa?- zapytałam i łzy spłynęły mi po policzku

-Najprawdziwsza -odpowiedział mi pogładził moje plecy

-Ja też mam prośbę- powiedziałam i zamknęłam oczy

-Co tylko chcesz- nie widziałam jego twarzy, ale poczułam, że się uśmiechnął

-Mów o mnie szeptem.

Ostatnie łzy spłynęły ciągiem na jego błękitną koszulkę, po czym wzięłam bagaże i weszłam na pokład samolotu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kochani, tak kończy się pierwsza część opowiadania :) dziękuje serdecznie, że byliście i jesteście ze mną, tak bardzo się do Was przywiązałam! <3 I tak, będzie druga część, ale już na innym blogu a mianowicie dodaje Wam link:

http://zawszeznajdziemyneymar.blogspot.com/?m=1

Do potem! <3

niedziela, 1 maja 2016

ROZDZIAŁ 41


-EJ wstawaj bo prześpisz cały dzień -poczułam lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy i próbowałam zorientować się gdzie jestem -jest godzina 11 śpiochu -zobaczyłam szeroki uśmiech Neymara i automatycznie kąciki moich ust uniosły się ku górze.

-Dzień dobry- powiedziałam zaspanym głosem rozciągając się w tym samym czasie.

-Za 10 minut widzę Cie na dole -chłopak pocałował mnie w czoło i wyszedł. Mogłam usłyszeć jedynie dźwięk kroków na schodach.
Niechętnie wstałam i podeszłam do szafy, wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, który wprawił mnie w dobry humor.
Na dole zobaczyłam Neymara i Enrique rozmawiających przy stole i pijących kawę. Przywitałam się z wujkiem i usiadłam na krześle obok Neymara i jednocześnie naprzeciwko wujka.

-Neymar dzisiaj o 18 trening. Przykro mi, że dopiero teraz mowie, ale jutro coś mi wyskoczyło. Wszystkim pasuje dzisiaj więc chyba nie będzie problemu? -pokierował te pytanie do Brazylijczyka. Od razu poczułam na sobie wzrok Neymara, który dosłownie mnie promieniował.

-Trenerze, miałem dzisiaj plany, bardzo ważne plany -spojrzałam na niego i jego wzrok cały czas był na mnie. Nieśmiało się uśmiechnęłam i zaczęłam mieszać kawę

-Coś się stało? - zapytał wujek patrząc na mnie i na  chłopaka. Widząc minę Neymara byłam pewna, że powie coś czego nie chciałam żeby powiedział. Zamknęłam oczy i ułożyłam usta w jedną linie. Poczułam ciepłą dłoń Neymara na moim odkrytym udzie

-Mieliśmy iść z Nikolą do...

-Do kina - dokończyłam szybko za niego i patrzyłam na reakcje wujka. On tylko pokiwał głową

-I to jest ta bardzo ważna sprawa?

-Nie wujku, pójdziemy kiedy indziej. Dopilnuje żeby Ney zjawił się dzisiaj na Camp Nou -rzucilam szybko i usłyszałam chrząknięcie Neymara, na które rzuciłam mu tylko ostre spojrzenie. Po tym wujek dopił swoją kawę i wyszedł z kuchni. Gdy drzwi po nim się zamknęły szybko wstałam i ustałam obok krzesła piłkarza

-Co ty robisz? - zapytałam groźnie.

-Co ja robie? Ja nie zatajam prawdy przed własnym wujkiem- zarzucił i napił się łyka rozpuszczalnej kawy

-Nie chce go denerwować. Zresztą ty doskonale o tym wiesz. Śą tylko jakieś głupie wyniki, to nie żadna diagnoza białaczki czy kij wie czego - ściszyłam trochę ton, bo przypomniało mi się, że wujek przecież jest jeszcze w salonie.

-Pamiętasz gdzie mieliśmy dzisiaj iść? -zapytał podpierając się łokciami o stół, cały czas siedząc

-Tak pamiętam, ale nie jedziemy bo masz trening- powiedziałam przedrzeźniając jego głos

-Nie ide na trening, jedziemy do tego zasranego szpitala i posłuchaj...

-Nie to ty posłuchaj. Nie jestem jakąś ofarą losu. Sama potrafię jechać do tego szpitala- powiedziałam przerywając mu. Nie lubię gdy ktoś dyktuje mi co mam robić. To moje życie.

-Po co ta szopka jak wiem, że i tak tego nie zrobisz?- zapytał marszcząc brwi, co robił zawsze kiedy był zły

-Skąd to możesz wiedzieć?- zapytałam ponownie podwyższonym tonem głosu rzucając naczyniami do zlewu

-A zrobisz? - zapytał wstając i podchodząc do mnie bardzo blisko. Zmarszczyłam czoło, odepchnęłam go od siebie, wyszłam z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Wybyłam z siebie głośny krzyk, który powędrował w moją poduszkę.

Nienawidze się z nim kłócić, ale czasami tego wszystkiego nie wytrzymuje. Moje rozdrażnienie nie będę ukrywać w jakiś sposób wiąże się z listem od ginekologa. Nie chodzi o to, że boje się szpitali, lekarzy, poprotu boje się co zdiagnozuje lekarz. Objawy są dość niepokojące nawet dla mnie, nigdy wcześniej nie zdarzało mi się pluc, kasłać krwią.
Usłyszałam pukanie do drzwi a po tym otwieranie się ich. Nie podnosiłam głowy, tylko jeszcze mocniej ścisnęłam poduszkę moimi dłońmi.

-Dobrze sie czujesz?-usłyszałam troskliwy głos mężczyzny, którego kocham nad życie. Usiadłam przy oparciu łóżka i skuliłam nogi do brzucha.

-W porządku - odpowiedziałam, chociaż byłam pewna, że taka odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Myślałam, że zaraz zacznie się wypytywać, ale on poprostu pokiwał twierdząco głową, na znak, że rozumie. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, w których widziałam ból. Zraniłam go...cały czas go ranie.

-Będę już iść. Przygotuje się na trening -powiedział rozglądając na boki i nerwowo bawił się swoimi palcami.

-Przepraszam -wyszeptałam pocierając jedną rekę. Neymar pokiwał tylko głową i spuścił wzrok na drewniane panele.

-Wszystko w porządku? - wzrok Brazylijczyka automatycznie powędrował na mnie, po czym on sam zbliżył się i usiadł na skraju łóżka

-Nic nie jest w porządku. Nie widzisz co się miedzy nami dzieje? Nie mogę znieść tych ciągłych pretensji i obarczania siebie winami. Ranimy siebie nawzajem a to nas niedługo wykończy -powiedział półgłosem. Jego słowa trafiły we mnie jak strzała. On przez cały czas przezemnie cierpiał a ja tego nie widziałam. Chciało mi się płakać. Poczułam ukłucie w sercu

-Co chcesz przez to powiedzieć?- to było jedyną rzeczą, jaką udało mi się wyszeptać. Czekając na jego odpowiedź czułam, że siedze tam wyczekująco godzinami a w rzeczywistości nie minęło nawet 10 sekund.

-Powinniśmy dać sobie czas. Poukładać wszystko. Odpocząć -powiedział bezpośrednio do mnie a ja 
czułam, że umieram. Odpocząć? Spędzanie ze mną czasu było czymś okropnym? Czy w czasie, gdy ja spędzałam najpiękniejsze chwile w życiu w jego towarzystwie, go to męczyło? Łzy zebrały mi się do oczu, ale teraz nie miałam zamiaru ich ukrywać. Po moim policzku spłynęła słona ciecz a ja siedziałam w milczeniu przyglądając się komuś, kogo myślałam, że doskonale znałam. Myślałam, że odwzajemniamy swoje uczucia. Najwidoczniej to był ważny czas tylko dla mnie.

-Przepraszam - te jedno słowo wypowiedziane przez Neymara odbiło się głośnym echem w mojej głowie. Spuściłam wzrok w pościel mimo, że chciałam go pocałować, być może ostatni raz. Zauważyłam jak wstaje po czym odprowadziłam go wzrokiem do drzwi. Nawet się nie odkręcił by mnie jeszcze zobaczyć. Gdy drzwi za nim się zamknęły z bezsilności rzuciłam w nie moim telefonem. Zaczęłam płakać. Czy to był koniec? Przecież ja go tak bardzo kocham. Ale czy on czuje jeszcze to samo do mnie? Gdyby tak byllo, nie chciałby rozłąki, nie potrzebował by czasu na odpoczynek. Czułam, że moje życie się wali. Dosłownie wszystkie fundamenty upadły. Jeden błąd zaważył nad pewnym etapem mego życia, dokładnie tak, jak jeden błąd może zaważyć o przegranym meczu. To był mój osobisty, przegrany mecz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na początku: przepraszam, że krótki i że tak długo sie nie pojawiał. Mam nadzieję, że przynajmniej chodź odrobinę Was zainteresował :) udanej majówki kochani życzę! <3