niedziela, 1 maja 2016

ROZDZIAŁ 41


-EJ wstawaj bo prześpisz cały dzień -poczułam lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy i próbowałam zorientować się gdzie jestem -jest godzina 11 śpiochu -zobaczyłam szeroki uśmiech Neymara i automatycznie kąciki moich ust uniosły się ku górze.

-Dzień dobry- powiedziałam zaspanym głosem rozciągając się w tym samym czasie.

-Za 10 minut widzę Cie na dole -chłopak pocałował mnie w czoło i wyszedł. Mogłam usłyszeć jedynie dźwięk kroków na schodach.
Niechętnie wstałam i podeszłam do szafy, wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, który wprawił mnie w dobry humor.
Na dole zobaczyłam Neymara i Enrique rozmawiających przy stole i pijących kawę. Przywitałam się z wujkiem i usiadłam na krześle obok Neymara i jednocześnie naprzeciwko wujka.

-Neymar dzisiaj o 18 trening. Przykro mi, że dopiero teraz mowie, ale jutro coś mi wyskoczyło. Wszystkim pasuje dzisiaj więc chyba nie będzie problemu? -pokierował te pytanie do Brazylijczyka. Od razu poczułam na sobie wzrok Neymara, który dosłownie mnie promieniował.

-Trenerze, miałem dzisiaj plany, bardzo ważne plany -spojrzałam na niego i jego wzrok cały czas był na mnie. Nieśmiało się uśmiechnęłam i zaczęłam mieszać kawę

-Coś się stało? - zapytał wujek patrząc na mnie i na  chłopaka. Widząc minę Neymara byłam pewna, że powie coś czego nie chciałam żeby powiedział. Zamknęłam oczy i ułożyłam usta w jedną linie. Poczułam ciepłą dłoń Neymara na moim odkrytym udzie

-Mieliśmy iść z Nikolą do...

-Do kina - dokończyłam szybko za niego i patrzyłam na reakcje wujka. On tylko pokiwał głową

-I to jest ta bardzo ważna sprawa?

-Nie wujku, pójdziemy kiedy indziej. Dopilnuje żeby Ney zjawił się dzisiaj na Camp Nou -rzucilam szybko i usłyszałam chrząknięcie Neymara, na które rzuciłam mu tylko ostre spojrzenie. Po tym wujek dopił swoją kawę i wyszedł z kuchni. Gdy drzwi po nim się zamknęły szybko wstałam i ustałam obok krzesła piłkarza

-Co ty robisz? - zapytałam groźnie.

-Co ja robie? Ja nie zatajam prawdy przed własnym wujkiem- zarzucił i napił się łyka rozpuszczalnej kawy

-Nie chce go denerwować. Zresztą ty doskonale o tym wiesz. Śą tylko jakieś głupie wyniki, to nie żadna diagnoza białaczki czy kij wie czego - ściszyłam trochę ton, bo przypomniało mi się, że wujek przecież jest jeszcze w salonie.

-Pamiętasz gdzie mieliśmy dzisiaj iść? -zapytał podpierając się łokciami o stół, cały czas siedząc

-Tak pamiętam, ale nie jedziemy bo masz trening- powiedziałam przedrzeźniając jego głos

-Nie ide na trening, jedziemy do tego zasranego szpitala i posłuchaj...

-Nie to ty posłuchaj. Nie jestem jakąś ofarą losu. Sama potrafię jechać do tego szpitala- powiedziałam przerywając mu. Nie lubię gdy ktoś dyktuje mi co mam robić. To moje życie.

-Po co ta szopka jak wiem, że i tak tego nie zrobisz?- zapytał marszcząc brwi, co robił zawsze kiedy był zły

-Skąd to możesz wiedzieć?- zapytałam ponownie podwyższonym tonem głosu rzucając naczyniami do zlewu

-A zrobisz? - zapytał wstając i podchodząc do mnie bardzo blisko. Zmarszczyłam czoło, odepchnęłam go od siebie, wyszłam z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Wybyłam z siebie głośny krzyk, który powędrował w moją poduszkę.

Nienawidze się z nim kłócić, ale czasami tego wszystkiego nie wytrzymuje. Moje rozdrażnienie nie będę ukrywać w jakiś sposób wiąże się z listem od ginekologa. Nie chodzi o to, że boje się szpitali, lekarzy, poprotu boje się co zdiagnozuje lekarz. Objawy są dość niepokojące nawet dla mnie, nigdy wcześniej nie zdarzało mi się pluc, kasłać krwią.
Usłyszałam pukanie do drzwi a po tym otwieranie się ich. Nie podnosiłam głowy, tylko jeszcze mocniej ścisnęłam poduszkę moimi dłońmi.

-Dobrze sie czujesz?-usłyszałam troskliwy głos mężczyzny, którego kocham nad życie. Usiadłam przy oparciu łóżka i skuliłam nogi do brzucha.

-W porządku - odpowiedziałam, chociaż byłam pewna, że taka odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Myślałam, że zaraz zacznie się wypytywać, ale on poprostu pokiwał twierdząco głową, na znak, że rozumie. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, w których widziałam ból. Zraniłam go...cały czas go ranie.

-Będę już iść. Przygotuje się na trening -powiedział rozglądając na boki i nerwowo bawił się swoimi palcami.

-Przepraszam -wyszeptałam pocierając jedną rekę. Neymar pokiwał tylko głową i spuścił wzrok na drewniane panele.

-Wszystko w porządku? - wzrok Brazylijczyka automatycznie powędrował na mnie, po czym on sam zbliżył się i usiadł na skraju łóżka

-Nic nie jest w porządku. Nie widzisz co się miedzy nami dzieje? Nie mogę znieść tych ciągłych pretensji i obarczania siebie winami. Ranimy siebie nawzajem a to nas niedługo wykończy -powiedział półgłosem. Jego słowa trafiły we mnie jak strzała. On przez cały czas przezemnie cierpiał a ja tego nie widziałam. Chciało mi się płakać. Poczułam ukłucie w sercu

-Co chcesz przez to powiedzieć?- to było jedyną rzeczą, jaką udało mi się wyszeptać. Czekając na jego odpowiedź czułam, że siedze tam wyczekująco godzinami a w rzeczywistości nie minęło nawet 10 sekund.

-Powinniśmy dać sobie czas. Poukładać wszystko. Odpocząć -powiedział bezpośrednio do mnie a ja 
czułam, że umieram. Odpocząć? Spędzanie ze mną czasu było czymś okropnym? Czy w czasie, gdy ja spędzałam najpiękniejsze chwile w życiu w jego towarzystwie, go to męczyło? Łzy zebrały mi się do oczu, ale teraz nie miałam zamiaru ich ukrywać. Po moim policzku spłynęła słona ciecz a ja siedziałam w milczeniu przyglądając się komuś, kogo myślałam, że doskonale znałam. Myślałam, że odwzajemniamy swoje uczucia. Najwidoczniej to był ważny czas tylko dla mnie.

-Przepraszam - te jedno słowo wypowiedziane przez Neymara odbiło się głośnym echem w mojej głowie. Spuściłam wzrok w pościel mimo, że chciałam go pocałować, być może ostatni raz. Zauważyłam jak wstaje po czym odprowadziłam go wzrokiem do drzwi. Nawet się nie odkręcił by mnie jeszcze zobaczyć. Gdy drzwi za nim się zamknęły z bezsilności rzuciłam w nie moim telefonem. Zaczęłam płakać. Czy to był koniec? Przecież ja go tak bardzo kocham. Ale czy on czuje jeszcze to samo do mnie? Gdyby tak byllo, nie chciałby rozłąki, nie potrzebował by czasu na odpoczynek. Czułam, że moje życie się wali. Dosłownie wszystkie fundamenty upadły. Jeden błąd zaważył nad pewnym etapem mego życia, dokładnie tak, jak jeden błąd może zaważyć o przegranym meczu. To był mój osobisty, przegrany mecz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na początku: przepraszam, że krótki i że tak długo sie nie pojawiał. Mam nadzieję, że przynajmniej chodź odrobinę Was zainteresował :) udanej majówki kochani życzę! <3

21 komentarzy:

  1. Super :) co za zwrot akcji :) teraz to nie ona potrzebuje czasu tylko Ney :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego :*
    I zapraszam do siebie ! Jest NOWY rozdział :) http://neymarovaa.blogspot.com/2016/04/rozdzia-6_28.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu oni się rozstali? Nie wierze że to koniec! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny mam nadzieje,że szybko pojawi się next ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieje, że szybko uda mi się go napisać :)

      Usuń
  5. Rewelacyjny rozdział!! Mam nadzieję,że szybko się oni pogodzą ;)
    Ps. Uwielbiam czytać twojego bloga jest najlepszy! <3 Masz wielki talent do pisania takich opowiadań! ;)
    Mam nadzieję,że szybko pojawi się następny rozdział,bo już nie mogę się doczekać! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeden z komentarzy, przy którym uśmiecham się jak głupia :D dziękuje <3

      Usuń
  6. Boski! :) kiedy pojawi się next?

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy pojawi się next bo już nie mogę się doczekać! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się go napisać w ciągu najbliższych dni :)

      Usuń
  9. Czekam,czekam i się doczekać już nie mogę nowego rozdziału :( <3
    Zapraszam do siebie :)
    Jest nowość :*
    http://neymarovaa.blogspot.com/2016/05/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  10. jak ci idzie pisanie rozdziału? ;* Mam nadzieję,że szybko go skończysz i dodasz nie długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc to słabo :/ weekend miałam zawalony obowiązkami po których juz nie miałam na nic siły a dzisiaj trening :/ mam nadzieje, że jutro dam rade coś wyskrobać, na tą chwile: PRZEPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
  12. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń