piątek, 22 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ 40
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ 39
Przeciągnęłam się na łóżku a światło padało na moją twarz. Zdenerwowana wstałam i zasłoniłam rolety. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że za dwa dni zaczyna się rok szkolny i cholera jasna, nie zdążyłabym teraz wszystkiego poukładać przed jego rozpoczęciem. Wszystko co sobie postanowiłam runęło przez głupie podejrzenia.
Odświeżyłam się, ubrałam i zbiegłam na dół zakładając w tym czasie bluzę. Wparowałam do kuchni od razu otwierając lodówkę.
20 minut później byłam już przed Camp Nou. Przywitałam się z Garrym, ochroniarzem i weszłam do środka. Od razu uderzył we mnie zapach murawy, który wręcz uwielbiałam.
Nie chciałam napotkać się na Neymara, dlatego napisałam do wujka, żeby wyszedł na korytarz, na którym pojawił się już 5 minut później.
Spojrzałam na niego i czekałam aż coś powie. Niestety na to się nie zapowiadało a ja miałam dość tej niezręcznej ciszy.
Zostałam dosłownie wepchnięta w głąb korytarza i przyciśnięta do ściany. Silne dłonie Neymara przyciskały moje nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową.
poniedziałek, 11 kwietnia 2016
ROZDZIAł 38
Wieczorem leżałam sobie na kanapie. Byłam cały czas zmęczona i nie miałam na nic siły. Neymar poszedł do Marca, podobno mieli jakąś sprawę do obgadania. Nie było go już dwie godziny, więc to musiała być naprawdę ważna sprawa. Modliłam się, żeby Neymar nie powiedział mu o mojej ciąży. Bartra zaczął by się martwić. Nasze kontakty nieco się pogorszyły, ale to ze względu na nadmiar obowiązków piłkarzy, Neymara też widziałam rzadziej niż zwykle, co mnie bardzo bolało. Zresztą wujek też nie raczył mnie zbyt częstą obecnością. Wczoraj wyjechał w ramach pracy, był bardzo tajemniczy, więc nie wiem o co dokładnie chodziło. Leżałam i oglądałam jakąś słabą telenowele, co ta nuda potrafi zrobić z człowiekiem. Nagle rozległo się ślamazarne pukanie do drzwi. Zdziwiłam się kto to może być, przecież dałam Neymarowi moje zapasowe klucze. Gdy wkońcu udało mi się wstać z łóżka, szybkim ruchem otworzyłam drzwi. Neymar był totalnie pijany. Na ten widok chciałam mu zamknąć drzwi przed nosem, ale on rzucił się slalomem na moje drzwi i oparł się o ścianę w korytarzu.
-Taka ważna sprawa?- zapytałam z wyrzutem w głosie, byłam strasznie na niego zła.
-Oj misiu- rzucił się na mnie, aby mnie przytulić, ale ja odsunęłam się w bok a Brazylijczyk padł na równolegle leżącą ścianę.
-Śpisz dzisiaj na kanapie!- dosłownie wydarłam się na niego i weszłam na górę, kąpałam się chyba godzinę. Gdy byłam już odświeżona i gotowa do spania zeszłam jeszcze cicho na dół. Zastałam Neymara śpiącego na kanapie. Byłam na niego zła, ale zarazem było mi wstyd za siebie, że się tak wydarłam. Chociaż byłam zła nie za to, że wrócił pijany. Chodziło bardziej o to, że wrócił samochodem, a obiecał, że więcej tego nie zrobi. Jednym ruchem okryłam go kocem i poszłam do swojego pokoju. Zasnęłam błyskawicznie.
Byłam zmuszona następnego dnia wstać wcześnie, ponieważ mój życzliwy ukochany, umówił mnie na wizytę o 9:00. Gdy się wyszykowałam Neymar jeszcze spał. Nie chciałam iść razem z nim, chociaż wczoraj nalegał, że będzie tam obecny. Trudno, cały czas byłam na niego zła. Zachwuje sie jak dziecko a myślenie przychodzi mu z trudnością. Zgarnęłam kluczyki od samochodu wujka i ruszyłam do gabinetu. Znajdował się jakieś 10 km od posiadłości, w której obecnie mieszkałam, więc droga minęła mi jak z bicza strzelił.
W środku przywitała mnie bardzo uśmiechnęta kobieta.
-Dzień dobry- rzuciłam nieśmiało i usiadłam na krześle naprzeciwko jej biurka.
-Dzień dobry, proszę powiedzieć, co panią tu sprowadza?- wyglądała na bardzo sympatyczną kobietę, więc bez problemu opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami.
-W takim razie zrobimy USG, aby upewnić się, czy wszystko z dzieckiem w porządku- uśmiechnęłam się nieśmiało, jakoś trudno przyjąć mi do wiadomości, że niedługo będę mamą. Położyłam się a pani ginekolog zaczęła badanie.
-Hmm, to dziwne. Wygląda na to, że pani nie jest w ciąży- gdy to powiedziała, szybko zerwałam się na pozycje siedzącą
-Ale jak to nie jestem?- zapytałam cholernie zdziwiona. Kobieta tylko lekko ręką z powrotem skierowała mnie do poprzedniej pozycji.
-Nie jest pani w ciąży, ale pani objawy są dość niepokojące. Będziemy musiały zrobić inne badania, aby poznać przyczynę takiego stanu- nie wierzyłam w to co się dzieje. W jednej chwili dowiaduje się że jestem w ciąży, dwa dni potem, że jednak nie jestem. Tak strasznie trudno było mi to wszystko ogarnąć.
-Ale robiłam test ciążowy, wyszedł pozytywny- wybąkałam jeszcze z siebie
-Tak proszę pani, tak się czasami zdarza. Dlatego, gdy mamy takie podejrzenia, powinniśmy zrobić dwa testy ciążowe. Niektóre mogą się niestety okazać mylne- no myślałam, że tam padne, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, ale nie powiem, zeszło ze mnie ciśnienie i poczułam się lepiej. Nie byłam gotowa na dziecko, na ustatkowanie się, jeszcze nie teraz. Przez pozostały czas wizyty pani ginekolog zrobiła mi najróżniejsze badania, powiedziała, że wyślą mi je bezpośrednio do domu.
Po dwóch cholernie męczących godzinach wracałam nareśnie do domu. Zaparkowałam na parkingu i zobaczyłam, że wszystkie rolety są odsłonięte, więc albo Neymar jeszcze był, albo zrobił to wcześniej. Chciałam otworzyć drzwi kluczykiem, ale po paru nieudanych próbach okazało się, że są otwarte. Wchodząc do domu uderzyło we mnie ciepło i zapach jakiejś pieczeni. Weszłam do kuchni i zauważyłam gotującego Neymara. Niecodzienny widok, muszę to przyznać. Gdy mnie zobaczył od razu do mnie podszedł i chciał przytulić, ale odepchnęłam go i podeszłam do lodówki po energetyka.
-Nie pij tego świństwa- zwrócił się do mnie krojąc jakieś warzywa.
-Ja nie mogę, a ty możesz upijać się do nieprzytomności? Będę jadła, piła i robiła co mi się podoba. Nie masz nic do gadania- wybuchłam. Chciałam wyrzucił z siebie wszystko, co we mnie wtedy siedziało. Neymar odwrócił się w moją stronę i oparł się oblat.
-Wyobraź sobie, że teraz też karmisz nasze, powtarzam nasze dziecko. Tak się składa, że mam dużo do gadania- jak widać nie tylko ja miałam zły humor.
-Tak, to patrz- powiedziałam i napiłam się łyka świństwa, które swoją drogą wiedziałam, że szkodzi i nie jest zdrowe.
-Dość- krzyknął Neymar i jednym ruchem zabrał mi z ręki napój, rzucając go na podłogę. Patrzyłam na niego jak na totalnego idiote. Wstałam i kierowałam się na górę.
-Nikola no, przepraszam- mówił Brazylijczyk, który szedł od razu za mną. Zdenerwowałam się i nie wiem co mną wtedy kierowało. Weszłam do pokoju i zaczęłam pakować do walizki wszystko, co znajdowało się jeszcze w szafie i na półkach. Neymar był cały czas oparty o próg i mi się przyglądał
-Co ty robisz? To nie jest moje mieszkanie, i nie możesz się ode mnie wyprowadzić- zaczął się śmiać, czym jeszcze bardziej wyrwał mnie z racjonalnego myślenia
-Wracam do Polski- powiedziałam tak jak by sama do siebie, nie spojrzałam się nawet na niego.
-Żartujesz chyba- podszedł i zaczął wyjmować wszystko co przed chwilą spakowałam a ja z powrotem je pakowałam. Mądrze, wiem.
-Nie puszcze Cie nigdzie. Jesteś w ciąży a ja chce poznać do cholery swoje dziecko!- wydarł się na mnie zdenerwowany. Osłupiałam, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie powiedziałam mu najważniejszego.
-Tylko o to Ci chodzi? W takim razie mam drogę wolną, dziecka nie ma!- krzyknęłam i usiadłam na progu łóżka zakrywając twarz w swoich dłoniach. Dopiero po dłuższej chwili poczułam silne, oplatające mnie ramie. Nawet się nie wyrywałam. Nie miałam na nic siły.
-Mogłbyś mnie zostawić samą?- zapytałam, chociaż wcale nie wiedziałam czy tego naprawdę chce. Usłyszałam tylko głośny trzask drzwi i opadłam bezsilnie na łóżko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym przeprosić, za tak długą nieobecność. Pisanie tego rozdziału zawsze przekładałam na później, aż wkońcu się udało! :D mam nadzieję, że się podoba, i było warto powiedzieć :) pozdrawiam kochani! <3
piątek, 1 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ 37
#Ni
Siedziałam w łazience cała roztrzęsiona. Całe moje plany, marzenia stały się teraz jednym wielkim znakiem zapytania. Byłam cholernie zła. Wyszłam z łazienki i nawet nie patrząc na wynik testu podałam go Anto, która przyszła do mnie pod nieobecność Neymara, przynosząc ze sobą test ciążowy. Na siłę zaciągnęła mnie do łazienki i zakazała wychodzić, aż go zrobię. No innego wyjścia nie miałam, sama chciałam się dowiedzieć, czy ja naprawdę jestem w ciąży. Dziewczyna spojrzała na mnie z grymasem a ja runęłam na ziemie i zalałam się łzami. Wszystko, co sobie zaplanowałam poszło w las. A miało być tak cudownie, miałam skończyć szkołe.
-Musisz mu powiedzieć- Anto już kucala przy mnie i trzymała mnie mocno za rękę.
-Nie mogę mu zniszczyć życia!- krzyknęłam zrezygnowana.
-Jak to zniszczyć życie? Przecież on Cie kocha- Anto jeszcze mocniej zacisnęła moje kolano lekko się nademną pochylając.
-Nic nie rozumiesz- zarzuciłam jej i od razu tego pożałowałam, przecież ona tyle dla mnie robi -przepraszam- wydukałam ściszonym głosem.
-Nic się nie stało. Ale ty naprawdę myślisz, że Neymar nie ucieszy się, że będzie miał dziecko? Wiem, że potrafi być bardzo niedojrzały, ale kiedyś trzeba w końcu dorosnąć- nagle usłyszałyśmy otwierające się drzwi wejściowe i bardzo znane dla mnie "już jestem" rozlegające się po całym domu. Anto spojrzała na mnie rozkazującym spojrzeniem, a ja jeszcze mocniej niż wcześniej ścisnęłam w dłoni test ciążowy, zakrywając twarz w swoich własnych kolanach. Z dołu słyszałam jeszcze, jak Anto żegna się z Neymarem a po chwili usłyszałam także dość donośne kroki na schodach. Na myśl, że będę musiała powiedzieć Neymarowi o ciąży cała się trzęsłam. Przez myśl nawet przez chwilę przeszło mi, żeby poddać się aborcji, ale od razu oddaliłam tą myśl daleko od siebie. Nie byłabym w stanie zabić owocu naszej miłości. Głowę miałam cały czas schowaną w kolanach. Poczułam tylko silne ręce oplatające moje nogi.
-Kochanie co się dzieje?- usłyszałam te troskliwe pytanie mojego ukochanego. Gdy podniosłam głowę i moje oczy spotkały się z tymi Neymara, łzy same mi się polały. Neymar złapał moją twarz w swoje silne dłonie i ciągle wyczekiwał wyjaśnień. Drżącą ręką wysunęłam w jego stronę test ciążowy. Nie wiedząc na początku o co chodzi wziął go w ręce i usiadł obok mnie pod ścianą. Patrzył się na niego chyba z 10 minut, wstał z nim, nic przy tym nie mówiąc.
-Powiedz coś- wydukałam przez łzy, patrząc się na nieobecną twarz Neymara. Nie reagował na moje słowa. Od razu zrobiło mi się słabo i najchętniej miałam ochotę uciec jak najdalej. Zrezygnowana wstałam, gdy Neymar złapał mnie za rękę i mocno do siebie przytulił.
-Wiesz jak bardzo Cie kocham?- zapytał a ja nadal cała oszołomiona kiwnęłam twierdząco głową w jego silnych ramionach.
-Tak samo będę kochał nasze dziecko, obiecuje- gdy to powiedział od razu zrobiło mi się lepiej, mimo, że nadal nie wiedziałam co zrobić ze swoim życiem. Zostać ignorując moje plany i marzenia, zostać przy moim ukochanym i zatracić się w rodzinnym kącie? Nie jestem chyba na to gotowa. Cóż...mój wyjazd do Polski w najgorszym wypadku się przełoży. Do początku roku miałam jeszcze dwa tygodnie, ale wyjazd miał być już jutro, aby się przygotować do nowego roku szkolnego.
Odprężająca kąpiel bardzo mi pomogła. Cały czas byłam świadoma, ale chyba juz trochę na świeżo o tym myślałam. Wytarłam moje mokre ciało, ubrałam się w piżame i powoli otwierałam drzwi do sypialni Neymara. Nie pozwolił mi dzisiaj iść do domu wujka, wręcz nakazał mi zostać. Nie sprzeciwiałam się nawet.
Neymar już spał, więc jak najciszej weszłam do pomieszczenia. Usiadłam na brzegu łóżka i wpatrywałam się w ciemność.
-Wiesz co?- usłyszałam za swoimi plecami. Nie przekręciłam się nawet, tylko poprostu wzruszyłam ramionami.
-Boje się, że nie umiem być dobrym ojcem- poczułam oplatające moje biodra silne ręce Neymara, które od razu złapałam w ręce. Nic nie mówiąc położyłam się i zamknęłam oczy. Neymar przysunął się do mnie tak, aby nasze ciała się stykały i tak zasnęłam. Byłam wykończona przemyśleniami.
Wstałam o 14 i Neymara już przy mnie nie było. Zastalam go w kuchni robiącego śniadanie. Byłam zdziwiona, bo zazwyczaj był o tej porze na treningu.
-Co z treningiem?- zapytałam tak od razu, nie witając się, kurde ta ciąża chyba mi nie służy.
-O hej kochanie- podszedł i pocałował mnie subtelnie w usta -powiedziałem twojemu wujkowi, że się źle czujesz i dzisiaj zostaje z Tobą- po wytłumaczeniu mi zwięźle sytuacji wrócił do swojej czynności. Mimo, że wstałam bardzo późno, byłam nadal bardzo zmęczona. Poszlam do salonu i włączyłam telewizje. W mieszkaniu Neymara, czułam się tak swobodnie. Po jakiś 10 minutach w salonie pojawił się Brazylijczyk z tacą ze "śniadaniem" w jednej ręce. Położył go na stolik po czym usiadł i wtulił się w moją szyje.
-Mam prośbe- szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego nieco podejrzanym wzrokiem, ale zawsze tak robiłam, kiedy nie wiedziałam o co chodzi -zapisałem Cie jutro do ginekologa- podał mi jakąś wizytówkę.
-I chcesz, abym tam poszła?- zapytałam, chociaż to było pewne
-Tak- kiwnął twierdząco głową -jeżeli chcesz pójdę z Tobą- zaczął pięścią moje włosy, jeju jak ja to uwielbiałam! Popieściłam jego policzek swoją dłonią i się uśmiechnęłam. Tylko na tyle było mnie wtedy stać.
~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, zapraszam na mojego nowego bloga:
http://nigdyniezapomnee.blogspot.com/?m=1
Mam nadzieje, że Wam się również spodoba! :)