Przeciągnęłam się na łóżku a światło padało na moją twarz. Zdenerwowana wstałam i zasłoniłam rolety. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że za dwa dni zaczyna się rok szkolny i cholera jasna, nie zdążyłabym teraz wszystkiego poukładać przed jego rozpoczęciem. Wszystko co sobie postanowiłam runęło przez głupie podejrzenia.
Odświeżyłam się, ubrałam i zbiegłam na dół zakładając w tym czasie bluzę. Wparowałam do kuchni od razu otwierając lodówkę.
-Cześć słońce- gdy to usłyszałam aż wzdrygnęłam się i odwróciłam w stronę stołu.
-O cześć wujku. Myślałam, że Cie nie ma- usiadłam na przeciwko niego kładąc przed sobą serek.
-Dzwoniła do Ciebie mama?- zapytał patrząc na mnie pytająco
-Nie, ostatnio rozmawiałam z nią dwa dni temu- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Podczas mojego pobytu w Barcelonie rozmawiałyśmy bardzo rzadko, ale wcale nie czułam, że ją zaniedbuje czy coś.
-Dobra, to ja Ci o tym powiem -spojrzałam na niego i zastanawiałam się, co takiego mój kochany wujek knuł z moją mamą -rok szkolny zaczyna się za dwa dni. Czuje się jakoś dziwnie i obwiniam się trochę za to bo wiem, że to było dla Ciebie ważne. Dlatego za dwa dni zaczynasz studia tutaj. Chodzi o to, że pierwszy semestr przechodzisz tutaj a gdy będziesz chciała będziesz mogła je dokończyć w Polsce - patrzyłam na niego zdzwiwiona. Ba, mega zdziwiona. Zaskoczył mnie tym bardzo i sama nie wiem, co wyrażała w tamtym momencie moja mina. Po prostu wstałam , usiadłam mu na kolanach i mocno przytuliłam.
-Dziękuje, dziękuje, dziękuje!- zaczęłam krzyczeć i pobiegłam od razu na górę. Zadzwoniłam do mamy i podziękowałam jej także. Gdyby nie oni, pewnie nie pomyślałabym nawet o tym, żeby zacząć tu studia. Byłam tak podekscytowana, że wystukałam numer do Neymara, lecz po chwili zablokowałam telefon. Przecież nie rozmawiałam z nim od trzech dni, od tego nieszczęsnego wieczoru. Dlaczego to się musiało stać, pewnie mnie teraz nienawidzi i nie dziwie mu się, cholernie namieszałam. Nakrzyczałam na niego a on tylko chciał mi pomóc.
Siedziałam na kanapie, gdy wujek szykował się na trening. Był piątek a wtedy wujek zawsze ma urwanie głowy i nie ma go w domu aż do popołudnia następnego dnia. Ale takie już uroki trenera.
-Wychodzę!- usłyszałam głośną informacje z korytarza.
-Do jutra! - odkrzyknęłam i rozłożyłam się, kładąc nogi na oparcie kanapy.
Leciała jakaś telenowela a że nie było nic ciekawego w telewizji postanowiłam poprostu się przejść. Wyłączyłam urządzenie a mój wzrok pokierował mnie na stolik, gdzie leżała teczka wujka.
Cholera, chyba zapomniał jej wziąć
Pomyślałam i bez namysłu wzięłam ją w ręce. I tak miałam się przejść.
20 minut później byłam już przed Camp Nou. Przywitałam się z Garrym, ochroniarzem i weszłam do środka. Od razu uderzył we mnie zapach murawy, który wręcz uwielbiałam.
Nie chciałam napotkać się na Neymara, dlatego napisałam do wujka, żeby wyszedł na korytarz, na którym pojawił się już 5 minut później.
20 minut później byłam już przed Camp Nou. Przywitałam się z Garrym, ochroniarzem i weszłam do środka. Od razu uderzył we mnie zapach murawy, który wręcz uwielbiałam.
Nie chciałam napotkać się na Neymara, dlatego napisałam do wujka, żeby wyszedł na korytarz, na którym pojawił się już 5 minut później.
-Już się stęskniłaś?- zapytał wesoło na co tylko przewróciłam oczami kierując w jego stronę rękę, w której luźno trzymałam teczkę - naprawdę jej nie wziąłem? Dziękuje, miałbym duży problem jakby okazało się na konferencji, że jej nie mam -chciałam coś odpowiedzieć, ale na dźwięk otwierających się drzwi oboje odwróciliśmy głowy. Neymar spojrzał na mnie, zupełnie nie spodziewając się tu mojej obecności, ale po chwili spojrzał na wujka
-Ide do łazienki- poinformował trenera a mi zrobiło się cholernie przykro, że się nawet nie przywitał.
-Ide już- pożegnałam się całując wujka w policzek i oddalałam się szybkim krokiem, marząc by rzucić się na łóżko i nic nie robić. Byłam zła, zawiedziona i było mi przykro. Nie nawidziłam, gdy traktował mnie z obojętnością, chociaż sama tak robiłam. Będąc już na zewnątrz zostałam mocno pociągnięta i przyciśnięta do ściany. Panikowałabym, gdybym nie znała tego specyficznego zapachu perfum, które informowały mnie zawsze o jego obecności.
Spojrzałam na niego i czekałam aż coś powie. Niestety na to się nie zapowiadało a ja miałam dość tej niezręcznej ciszy.
Spojrzałam na niego i czekałam aż coś powie. Niestety na to się nie zapowiadało a ja miałam dość tej niezręcznej ciszy.
-Coś się stało?- zadałam te głupie pytanie, żeby zmusić go do wydukania jakiegokolwiek słowa. Nie lubiłam jak milczał.
-Ty się stałaś- usłyszałam tylko to, bo od razu poczułam jego miękkie usta na moim obojczyku. Ssał i przygryzał tam moją skórę. Zaczęłam się wiercić, bo oczywiście podobało mi się to, ale byliśmy w miejscu publicznym a ja nie preferowałam takiego okazywania uczuć.
-Ludzie patrzą- wydukałam i lekko go od siebie odepchnęłam. Spojrzał na mnie zrezygnowany, ale po chwili znów się ożywił. Zostałam przyciągnęta do niego za biodra tak blisko, że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.
-Niech patrzą- powiedział i lekko dmuchnął w skórę na moim obojczyku.
-Nie Neymar- wyszeptałam żałosnie, po czym Brazylijczyk odsunął się o krok
-Musimy porozmawiać- skrzyżował ręce na piersi, tupiąc nogą i czekając na moją reakcje.
-Jasne, przyjdź do mnie wieczorem- rzuciłam po czym już bez przeszkód znalazłam się na chodniku.
***
Uwielbiałam taką pogodę. Nie było gorąco, ale nie było zimno, tak, że mogłam założyć krótkie spodenki i na moje ramiona zarzucić jakąś bluzę. Leżałam na huśtawce i pisałam kartke w pamiętniku. Tak, wiem, że to strasznie dziecinne, ale to nie było takie typowe opisywanie swojego dnia. Miałam w tym jakiś cel o którym na tą chwile wiedziałam tylko ja.
Wybiła godzina 20:00 a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. Weszłam przez taras do domu i pogramoliłam się na korytarz. Dla pewności zajrzałam, aby sprawdzić kto to, przekręciłam klucz i uchyliłam drzwi.
Zostałam dosłownie wepchnięta w głąb korytarza i przyciśnięta do ściany. Silne dłonie Neymara przyciskały moje nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową.
Zostałam dosłownie wepchnięta w głąb korytarza i przyciśnięta do ściany. Silne dłonie Neymara przyciskały moje nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową.
-Tęskniłem, tak bardzo za tobą tęskniłem- wyszeptał mi w usta, po czym złączył je razem w namiętnym pocałunku. Oddałam go, ponieważ przez te trzy dni nie marzyłam o niczym innym.
***
-Dobrze, że tak się stało. Nie byłam gotowa na bycie matką - tłumaczyłam bawiąc się swoimi palcami, gdy Neymar wstawiał wodę na herbatę.
-Ja też nie. Musiałabyś zrezygnować ze studiów a ja też musiałbym jakoś zregenerować sobie czas - powiedział to, co oczekiwałam, że powie. Odetchnęłam z ulgą, mimo, że powiedział to innym głosem niż zwykle -zresztą jesteśmy młodzi. Jeszcze zdązymy zrobić sobie dziecko- puścił do mnie oczko a ja zdziwiłam się.
-Chcesz mieć ze mną dziecko?- zapytałam nawet nie zastanawiając się nad tym pytaniem. Brazylijczyk odwrócił się do mnie i pocałował mnie w czoło
-Kiedyś- uśmiechnął się po czym postawił przedemną kubek z herbatą a ja poczułam w ciepło w środku.
-Przepraszam- spóściłam głowę i powiedziałam to tak cicho, że pewnie ledwo mnie usłyszał
-Za co?- spytał i usiadł na krześle obok.
-Za moje zachowanie. Nie wiem, dlaczego Cie tak potraktowałam, ale chyba to było dla mnie za dużo. Ta urojona ciąża, a później jej brak zaciemniły mi to, że ty starałeś mi jakoś ulżyć, pomóc mi. Ehh, jestem kretynką- Neymar przez chwile nic nie mówił, gdy nagle poczyłam na mojej zaciskającą się dłoń Neymara. Mimowolnie się uśmiechnęłam i wtuliłam w jego tors.
***
-Jak idziesz na dół, mogłabyś przynieść z mojej bluzy telefon? - usłyszałam gdy znajdowałam się juz na schodach. Z lodówki wzięłam wodę mineralną i pokierowałam się na korytarz. Bluzy Neymara nie musiałam długo szukać. Gdy wsadziłam rękę do jednej kieszeni, bardzo się zdziwiłam, bo była wypchana jakimś materiałem. Jako, że jestem ciekawą osobą postanowiłam sprawdzić, co to takiego. Gdy wyjęłam materiał z kieszeni, zakuło mnie coś w sercu. To było małe, niebieskie body dla dziecka. Nie umiałam zidentyfikować, z myślą o jakiej płci Ney je kupował, ale gdy przeczytałam na nich napis "I love dad" z moich oczu wypłynęły słone łzy.
~~~~~~~~~~~~~
Kochani, jest 2 w nocy a ja siedzę, pisze, poprawiam :) głupio było mi z tym, że tak długo się nie pojawia rozdział, że postanowiłam śpiąc tyłek i w końcu go zacząć :) pozdrawiam!
Świetny !
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i zapraszam do mnie na nowości :))
http://neymarovaa.blogspot.com/2016/04/rozdzia-5.html
Dziękuje!
UsuńJasne, już zajrzałam, trochę zaniedbałam twoje rozdziały :/
Rozczuliłaś mnie tą końcówką. ;*
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
UsuńŚwietny mam nadzieję że szybko pojawi się kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPostaram się go jak najszybciej napisać ;)
UsuńBOSKO :) to przyciskanie do ściany to rewelacja :) no i ta końcówka świetna :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo <3
UsuńKurde kurde kurde szalejesz kochana, ale totalnie zbiłaś mnie z tropu tą końcówką :/ I skąd ja ma teraz wiedzieć co będzie później ???? Jak można tak kończyć ? Ja nie wiem, ale rozdział cudowny zresztą jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńCo będzie później? Hmm to się okaże :)
UsuńBuziaki kochana, mam nadzieję, że jakoś sobie radzisz z maturą! <3
Pozdrawiam <3
Cudowny, brak słów <3
OdpowiedzUsuńO dziękuje! <3
OdpowiedzUsuńExtra! Pisz szybko kolejny :)
OdpowiedzUsuń