piątek, 1 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 37

#Ni

Siedziałam w łazience cała roztrzęsiona. Całe moje plany, marzenia stały się teraz jednym wielkim znakiem zapytania. Byłam cholernie zła. Wyszłam z łazienki i nawet nie patrząc na wynik testu podałam go Anto, która przyszła do mnie pod nieobecność Neymara, przynosząc ze sobą test ciążowy. Na siłę zaciągnęła mnie do łazienki i zakazała wychodzić, aż go zrobię. No innego wyjścia nie miałam, sama chciałam się dowiedzieć, czy ja naprawdę jestem w ciąży. Dziewczyna spojrzała na mnie z grymasem a ja runęłam na ziemie i zalałam się łzami. Wszystko, co sobie zaplanowałam poszło w las. A miało być tak cudownie, miałam skończyć szkołe.

-Musisz mu powiedzieć- Anto już kucala przy mnie i trzymała mnie mocno za rękę.

-Nie mogę mu zniszczyć życia!- krzyknęłam zrezygnowana.

-Jak to zniszczyć życie? Przecież on Cie kocha- Anto jeszcze mocniej zacisnęła moje kolano lekko się nademną pochylając.

-Nic nie rozumiesz- zarzuciłam jej i od razu tego pożałowałam, przecież ona tyle dla mnie robi -przepraszam- wydukałam ściszonym głosem.

-Nic się nie stało. Ale ty naprawdę myślisz, że Neymar nie ucieszy się, że będzie miał dziecko? Wiem, że potrafi być bardzo niedojrzały, ale kiedyś trzeba w końcu dorosnąć- nagle usłyszałyśmy otwierające się drzwi wejściowe i bardzo znane dla mnie "już jestem" rozlegające się po całym domu. Anto spojrzała na mnie rozkazującym spojrzeniem, a ja jeszcze mocniej niż wcześniej ścisnęłam w dłoni test ciążowy, zakrywając twarz w swoich własnych kolanach. Z dołu słyszałam jeszcze, jak Anto żegna się z Neymarem a po chwili usłyszałam także dość donośne kroki na schodach. Na myśl, że będę musiała powiedzieć Neymarowi o ciąży cała się trzęsłam. Przez myśl nawet przez chwilę przeszło mi, żeby poddać się aborcji, ale od razu oddaliłam tą myśl daleko od siebie. Nie byłabym w stanie zabić owocu naszej miłości. Głowę miałam cały czas schowaną w kolanach. Poczułam tylko silne ręce oplatające moje nogi.

-Kochanie co się dzieje?- usłyszałam te troskliwe pytanie mojego ukochanego. Gdy podniosłam głowę i moje oczy spotkały się z tymi Neymara, łzy same mi się polały. Neymar złapał moją twarz w swoje silne dłonie i ciągle wyczekiwał wyjaśnień. Drżącą ręką wysunęłam w jego stronę test ciążowy. Nie wiedząc na początku o co chodzi wziął go w ręce i usiadł obok mnie pod ścianą. Patrzył się na niego chyba z 10 minut, wstał z nim, nic przy tym nie mówiąc.

-Powiedz coś- wydukałam przez łzy, patrząc się na nieobecną twarz Neymara. Nie reagował na moje słowa. Od razu zrobiło mi się słabo i najchętniej miałam ochotę uciec jak najdalej. Zrezygnowana wstałam, gdy Neymar złapał mnie za rękę i mocno do siebie przytulił.

-Wiesz jak bardzo Cie kocham?- zapytał a ja nadal cała oszołomiona kiwnęłam twierdząco głową w jego silnych ramionach.

-Tak samo będę kochał nasze dziecko, obiecuje- gdy to powiedział od razu zrobiło mi się lepiej, mimo, że nadal nie wiedziałam co zrobić ze swoim życiem. Zostać ignorując moje plany i marzenia, zostać przy moim ukochanym i zatracić się w rodzinnym kącie? Nie jestem chyba na to gotowa. Cóż...mój wyjazd do Polski w najgorszym wypadku się przełoży. Do początku roku miałam jeszcze dwa tygodnie, ale wyjazd miał być już jutro, aby się przygotować do nowego roku szkolnego.

Odprężająca kąpiel bardzo mi pomogła. Cały czas byłam świadoma, ale chyba juz trochę na świeżo o tym myślałam. Wytarłam moje mokre ciało, ubrałam się w piżame i powoli otwierałam drzwi do sypialni Neymara. Nie pozwolił mi dzisiaj iść do domu wujka, wręcz nakazał mi zostać. Nie sprzeciwiałam się nawet.
Neymar już spał, więc jak najciszej weszłam do pomieszczenia. Usiadłam na brzegu łóżka i wpatrywałam się w ciemność.

-Wiesz co?- usłyszałam za swoimi plecami. Nie przekręciłam się nawet, tylko poprostu wzruszyłam ramionami.

-Boje się, że nie umiem być dobrym ojcem- poczułam oplatające moje biodra silne ręce Neymara, które od razu złapałam w ręce. Nic nie mówiąc położyłam się i zamknęłam oczy. Neymar przysunął się do mnie tak, aby nasze ciała się stykały i tak zasnęłam. Byłam wykończona przemyśleniami.

Wstałam o 14 i Neymara już przy mnie nie było. Zastalam go w kuchni robiącego śniadanie. Byłam zdziwiona, bo zazwyczaj był o tej porze na treningu.

-Co z treningiem?- zapytałam tak od razu, nie witając się, kurde ta ciąża chyba mi nie służy.

-O hej kochanie- podszedł i pocałował mnie subtelnie w usta -powiedziałem twojemu wujkowi, że się źle czujesz i dzisiaj zostaje z Tobą- po wytłumaczeniu mi zwięźle sytuacji wrócił do swojej czynności. Mimo, że wstałam bardzo późno, byłam nadal bardzo zmęczona. Poszlam do salonu i włączyłam telewizje. W mieszkaniu Neymara, czułam się tak swobodnie. Po jakiś 10 minutach w salonie pojawił się Brazylijczyk z tacą ze "śniadaniem" w jednej ręce. Położył go na stolik po czym usiadł i wtulił się w moją szyje.

-Mam prośbe- szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego nieco podejrzanym wzrokiem, ale zawsze tak robiłam, kiedy nie wiedziałam o co chodzi -zapisałem Cie jutro do ginekologa- podał mi jakąś wizytówkę.

-I chcesz, abym tam poszła?- zapytałam, chociaż to było pewne

-Tak- kiwnął twierdząco głową -jeżeli chcesz pójdę z Tobą- zaczął pięścią moje włosy, jeju jak ja to uwielbiałam! Popieściłam jego policzek swoją dłonią i się uśmiechnęłam. Tylko na tyle było mnie wtedy stać.

~~~~~~~~~~~~~~

Kochani, zapraszam na mojego nowego bloga:

http://nigdyniezapomnee.blogspot.com/?m=1

Mam nadzieje, że Wam się również spodoba! :)

7 komentarzy:

  1. Cudowny. Neymar świetnie zareagował! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko :) mam nadzieje ,że ona zostanie :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko <3 Oni idealnie do siebie pasują, ale coś czuję, że będą często się kłócić nie wiem czemu, ale mam takie jakieś przeczucie. Mam nadzieję, że bardzo się mylę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi zostać aaaa super, że ta ciąża okazała się prawdą! <3z

    OdpowiedzUsuń