Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.
***
Jestem tak bardzo zagubiony. Nie mam pojęcia którą stroną podążać, walczyć, czy się poddać? Nigdy, ale to nigdy nie czułem się tak bezradny, jak wtedy, gdy pokochałem ją na zabój.
Kiedyś moją jedyną sympatią była piłka. Mogłem obchodzić się z nią jak tylko chciałem. Myślałem, że właśnie na tym to polega. Ale moje wyobrażenia zawsze okazywały się błędne. Gdy ją poznałem, czułem coś takiego, jak wtedy kiedy zaczynam grać. Wszystko oprócz niej się nie liczy. Jestem całkowicie skupiony na niej. Próbuje nic nie zepsuć, obchodze się delikatnie, aby wszystko wyszło jak najlepiej. Aby jej nie skrzywdzić a na koniec i tak wymierzam strzał. Strzał prosto w jej kruche serce, który ją rani...bardzo mocno.
Kiedyś moją jedyną sympatią była piłka. Mogłem obchodzić się z nią jak tylko chciałem. Myślałem, że właśnie na tym to polega. Ale moje wyobrażenia zawsze okazywały się błędne. Gdy ją poznałem, czułem coś takiego, jak wtedy kiedy zaczynam grać. Wszystko oprócz niej się nie liczy. Jestem całkowicie skupiony na niej. Próbuje nic nie zepsuć, obchodze się delikatnie, aby wszystko wyszło jak najlepiej. Aby jej nie skrzywdzić a na koniec i tak wymierzam strzał. Strzał prosto w jej kruche serce, który ją rani...bardzo mocno.
-Cześć- ucieszył się bardzo, gdy zobaczył ją jak zwykle piękną i uroczą, która chwile temu pukała do jego drzwi
-Hej, mam sprawe- powiedziała Nikola i weszła do środka jego mieszkania.
-Jeżeli chodzi o to z Marcelo, to nie było tak. Pojechałem do Madrytu, aby z nim porozmawiać na spokojnie. Nie zaprzeczysz, że wcale się do Ciebie nie klei. Denerwuje mnie to, gdy na każdym kroku się do Ciebie przystawia po tym, jak tak potwornie Cie skrzywdził. Wszystko było w porządku, puki nie powiedział parę słów za dużo. Zdenerwowałem się po słowach, że na Ciebie nie zasługuje. Chociaż teraz gdy na spokojnie o tym myślę, to on chyba miał racje. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, niezastąpiona. Mógłbym godzinami patrzeć w twoje cudowne oczy, dotykać twoich ślicznych włosów, obejmować Cię i całować z zaskoczenia. Robią Ci się wtedy takie słodkie rumieńce. Uwielbiam pożyczać Ci swoją bluze i widzieć Cię w swoich dużo za luźnych dla Ciebie ubraniach. Uwielbiam Cie całą. Jedyną twoją wadą jest to, że ty sama w siebie nie wierzysz. A ja to akceptuje. Bo Cię kocham. Bardzo, bez ograniczeń i na zabuj- gdy to powiedział Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem. Nigdy nie powiedział jej tego a teraz gdy to zrobił...dziewczynie aż zrobiło się ciepło. Gdy trochę ochłonęła po prostu się uśmiechnęła.
-Wujek poprosił mnie, aby Ci przekazać te papiery. Nie mam pojęcia co to takiego, ale chyba coś ważnego, skoro miałeś mieć je na tu i teraz- powiedziała i wychyliła w jego stronę rękę z teczką. Brazylijczyk podszedł do niej i wziąwszy od niej dokumenty odłożył je na stolik obok po czym złapał ją za ręce patrząc się w oczy.
-Wszystko co powiedziałem to prawda. Przy nikim nie czuje się tak jak przy tobie. Proszę, to nie może się tak skończyć- powiedział błagalnie
-Ney co ja mam Ci powiedzieć? Że powineś przyswoić sobie fakt, że ja i tak niedługo wyjade? -powiedziała nie wyrywając dłoni z uścisku piłkarza.
-Nie liczy się przyszłość. Co będzie to będzie. Trzeba żyć tym co jest teraz.
-Dokładnie o to chodzi- westchnęła głęboko po czym kontynuowała -nie potrafię nie myśleć o tym, że za niedługo mnie tu nie będzie. Problemem nie jesteś ty, tylko twoje podejście. Ja chce myśleć o przyszłości, chce ją planować, chce łudzić się, że wszystko będzie piękne, że wszystko potoczy się tak jak to sobie wyobrażam. Chce przyszłości, ale ty nie możesz i nie chcesz mi jej zapewnić- powiedziała po czym wyszła z domu piłkarza, nie żegnając się. Po prostu wyszła zostawiając dumającego piłkarza samego w jego własnym mieszkaniu.
-Hej, mam sprawe- powiedziała Nikola i weszła do środka jego mieszkania.
-Jeżeli chodzi o to z Marcelo, to nie było tak. Pojechałem do Madrytu, aby z nim porozmawiać na spokojnie. Nie zaprzeczysz, że wcale się do Ciebie nie klei. Denerwuje mnie to, gdy na każdym kroku się do Ciebie przystawia po tym, jak tak potwornie Cie skrzywdził. Wszystko było w porządku, puki nie powiedział parę słów za dużo. Zdenerwowałem się po słowach, że na Ciebie nie zasługuje. Chociaż teraz gdy na spokojnie o tym myślę, to on chyba miał racje. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, niezastąpiona. Mógłbym godzinami patrzeć w twoje cudowne oczy, dotykać twoich ślicznych włosów, obejmować Cię i całować z zaskoczenia. Robią Ci się wtedy takie słodkie rumieńce. Uwielbiam pożyczać Ci swoją bluze i widzieć Cię w swoich dużo za luźnych dla Ciebie ubraniach. Uwielbiam Cie całą. Jedyną twoją wadą jest to, że ty sama w siebie nie wierzysz. A ja to akceptuje. Bo Cię kocham. Bardzo, bez ograniczeń i na zabuj- gdy to powiedział Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem. Nigdy nie powiedział jej tego a teraz gdy to zrobił...dziewczynie aż zrobiło się ciepło. Gdy trochę ochłonęła po prostu się uśmiechnęła.
-Wujek poprosił mnie, aby Ci przekazać te papiery. Nie mam pojęcia co to takiego, ale chyba coś ważnego, skoro miałeś mieć je na tu i teraz- powiedziała i wychyliła w jego stronę rękę z teczką. Brazylijczyk podszedł do niej i wziąwszy od niej dokumenty odłożył je na stolik obok po czym złapał ją za ręce patrząc się w oczy.
-Wszystko co powiedziałem to prawda. Przy nikim nie czuje się tak jak przy tobie. Proszę, to nie może się tak skończyć- powiedział błagalnie
-Ney co ja mam Ci powiedzieć? Że powineś przyswoić sobie fakt, że ja i tak niedługo wyjade? -powiedziała nie wyrywając dłoni z uścisku piłkarza.
-Nie liczy się przyszłość. Co będzie to będzie. Trzeba żyć tym co jest teraz.
-Dokładnie o to chodzi- westchnęła głęboko po czym kontynuowała -nie potrafię nie myśleć o tym, że za niedługo mnie tu nie będzie. Problemem nie jesteś ty, tylko twoje podejście. Ja chce myśleć o przyszłości, chce ją planować, chce łudzić się, że wszystko będzie piękne, że wszystko potoczy się tak jak to sobie wyobrażam. Chce przyszłości, ale ty nie możesz i nie chcesz mi jej zapewnić- powiedziała po czym wyszła z domu piłkarza, nie żegnając się. Po prostu wyszła zostawiając dumającego piłkarza samego w jego własnym mieszkaniu.
***
Jeszcze tego samego dnia, gdy po kłótni z Neymarem minęło 3 dni, Marc przyszedł do Nikoli. Zaniepokoiło go nerwowe zachowanie dziewczyny jak i jego kolegi z klubu, dlatego postanowił z nimi z osobna porozmawiać.
-Marc tu chodzi o coś więcej niż sprzeczkę- próbowała mu ponownie wytłumaczyć powage sytuacji -mamy inne poglądy. On chce się bawić i korzystać z życia, gdy ja oczekuje czegoś więcej. Mam plany. Chce ukończyć studia, znaleźć prace, założyć rodzinę i zamieszkać w jakimś małym miasteczku gdzie będę spokojnie prowadzić swoje życie- powiedziała a Marc zrobił mądrą minę
-Łał. Ale wiesz, że żeby mieć dzieci, najczęściej potrzebny jest facet. Wiesz to takie moje spostrzeżenia, mogę się mylić- stwierdził i zaczął się śmiać.
-Głupek- krzyknęła na niego i lekko szturchnęłago w ramie -wiesz, zazwyczaj to dwie osoby muszą być zdecydowane. Neymar wcale o tym nie myśli. -powiedziała i zsunęła się z oparcia łóżka opadając na nie.
-Myślę, że się nie dogadaliście. Byłem u niego i on powiedział mi coś innego- puścił do niej oczko
-Co powiedział?- zapytała bardzo zaintrygowana
-Ja się nie wtrącam, porozmawiajcie ze sobą bo on Cie kocha, ty go kochasz a ja nie mogę patrzeć na Was. Takie ofiarki losu- powiedział i ponownie lekko się zaśmiał
-I tak się już wtrąciłeś ofiaro losu- stwierdziła kierując ku niemu przeszywający wzrok
-W dobrej sprawie. Już nic nie mowie. Będę spadać smutasie- powiedział, pocałował ją w policzek i pokierował się ku drzwiom.
-Pa wesołku- uśmiechnęła się szeroko, co piłkarz od razu odwzajeminił i zniknął za zamykającymi się drzwiami.
Kolejna rozmowa, która namieszała jej w głowie. Neymar powiedział dokładnie co innego? To dziwne, bo jej powiedział , że nie myśli o przyszłości. Teraz to nic z tego nie rozumiała... Znała punkt widzenia swój, Neymara, ale chciała znać jeszcze jeden.
-Marc tu chodzi o coś więcej niż sprzeczkę- próbowała mu ponownie wytłumaczyć powage sytuacji -mamy inne poglądy. On chce się bawić i korzystać z życia, gdy ja oczekuje czegoś więcej. Mam plany. Chce ukończyć studia, znaleźć prace, założyć rodzinę i zamieszkać w jakimś małym miasteczku gdzie będę spokojnie prowadzić swoje życie- powiedziała a Marc zrobił mądrą minę
-Łał. Ale wiesz, że żeby mieć dzieci, najczęściej potrzebny jest facet. Wiesz to takie moje spostrzeżenia, mogę się mylić- stwierdził i zaczął się śmiać.
-Głupek- krzyknęła na niego i lekko szturchnęłago w ramie -wiesz, zazwyczaj to dwie osoby muszą być zdecydowane. Neymar wcale o tym nie myśli. -powiedziała i zsunęła się z oparcia łóżka opadając na nie.
-Myślę, że się nie dogadaliście. Byłem u niego i on powiedział mi coś innego- puścił do niej oczko
-Co powiedział?- zapytała bardzo zaintrygowana
-Ja się nie wtrącam, porozmawiajcie ze sobą bo on Cie kocha, ty go kochasz a ja nie mogę patrzeć na Was. Takie ofiarki losu- powiedział i ponownie lekko się zaśmiał
-I tak się już wtrąciłeś ofiaro losu- stwierdziła kierując ku niemu przeszywający wzrok
-W dobrej sprawie. Już nic nie mowie. Będę spadać smutasie- powiedział, pocałował ją w policzek i pokierował się ku drzwiom.
-Pa wesołku- uśmiechnęła się szeroko, co piłkarz od razu odwzajeminił i zniknął za zamykającymi się drzwiami.
Kolejna rozmowa, która namieszała jej w głowie. Neymar powiedział dokładnie co innego? To dziwne, bo jej powiedział , że nie myśli o przyszłości. Teraz to nic z tego nie rozumiała... Znała punkt widzenia swój, Neymara, ale chciała znać jeszcze jeden.
***
-Nikola hej, co ty tu robisz?- zapytał lekko zdziwiony Macelo, gdy Nikola przysiadła się do jego stolika.
-Jest poniedziałek, jest 12, jestem w kawiarni, bo wiedziałam, że Cie tu spotkam- uśmiechnęła się
-Ale co robisz w Madrycie?- odwzajemnił uśmiech
-Przyjechałam z wujkiem. Ma jakąś sprawę służbową i mam luźne 2 godziny. Coś mi nie daje spokoju Marcelo- zaczęła od razu
-Chodzi o Neymara- stwierdził po jej minie
-Tak. Chce znać cały przebieg waszego spotkania- oparła się o krzesło i skrzyżowała ręce wyczekującą
-Byłem na treningu. Po treningu poszłem do domu ale jak otworzyłem drzwi ktoś wepchnął mnie do środka. Zobaczyłem Neymara. Chciał porozmawiać. Mówił, że mam się trzymać od Ciebie z daleka i że jak mnie jeszcze raz zobaczy blisko Ciebie to będę tego żałować. Powiedziałem, że zasługujesz na kogoś lepszego a wtedy on zaczął mnie szarpać. Próbowałem się bronić, bo nie miałem zamiaru go bić. Uderzył mnie i się przewróciłem. Wtedy on wyszedł- wytłumaczył a ona złapała się za głowę. Nie była w stanie nic powiedzieć
-On nie zasługuje na Ciebie. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto będzie Cię kochał całym sercem. Tak jak ja...- powiedział nieśmiało a Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-Marcelo...- zaczęła ale on jej od razu przerwał
-Tak wiem... Nie masz do mnie zaufania i uważam, że wyrządziłem Ci wiele krzywd nie do wybaczenia a mimo to, dałaś mi szanse. Chciałbym spróbować wszystko od nowa. Marzę o tym abyś w przyszłości już bez żadnych problemów została moją żoną. To jest moje największe marzenie- patrzył się na jej zdziwiona i kamienną twarz
-Ja kocham Neymara - powiedziała to szczerze. Bardzo jej na nim zależało. Jeżeli miała się już z kimś wiązać, chciała, by był to właśnie Neymar. Teraz to dopiero zrozumiała w pełni.
-Muszę już iść, miałam iść z wujkiem na obiad- mówiła wstając
-Nie chciałem Cie przestraszyć- wstał zrezygnowany i patrzył jak zakłada swoją bluzę
-Nie przestaszyłeś- odpowiedziała nie przerywając czynności -Cześć- pożegnała się i wyszła.
-Jest poniedziałek, jest 12, jestem w kawiarni, bo wiedziałam, że Cie tu spotkam- uśmiechnęła się
-Ale co robisz w Madrycie?- odwzajemnił uśmiech
-Przyjechałam z wujkiem. Ma jakąś sprawę służbową i mam luźne 2 godziny. Coś mi nie daje spokoju Marcelo- zaczęła od razu
-Chodzi o Neymara- stwierdził po jej minie
-Tak. Chce znać cały przebieg waszego spotkania- oparła się o krzesło i skrzyżowała ręce wyczekującą
-Byłem na treningu. Po treningu poszłem do domu ale jak otworzyłem drzwi ktoś wepchnął mnie do środka. Zobaczyłem Neymara. Chciał porozmawiać. Mówił, że mam się trzymać od Ciebie z daleka i że jak mnie jeszcze raz zobaczy blisko Ciebie to będę tego żałować. Powiedziałem, że zasługujesz na kogoś lepszego a wtedy on zaczął mnie szarpać. Próbowałem się bronić, bo nie miałem zamiaru go bić. Uderzył mnie i się przewróciłem. Wtedy on wyszedł- wytłumaczył a ona złapała się za głowę. Nie była w stanie nic powiedzieć
-On nie zasługuje na Ciebie. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto będzie Cię kochał całym sercem. Tak jak ja...- powiedział nieśmiało a Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-Marcelo...- zaczęła ale on jej od razu przerwał
-Tak wiem... Nie masz do mnie zaufania i uważam, że wyrządziłem Ci wiele krzywd nie do wybaczenia a mimo to, dałaś mi szanse. Chciałbym spróbować wszystko od nowa. Marzę o tym abyś w przyszłości już bez żadnych problemów została moją żoną. To jest moje największe marzenie- patrzył się na jej zdziwiona i kamienną twarz
-Ja kocham Neymara - powiedziała to szczerze. Bardzo jej na nim zależało. Jeżeli miała się już z kimś wiązać, chciała, by był to właśnie Neymar. Teraz to dopiero zrozumiała w pełni.
-Muszę już iść, miałam iść z wujkiem na obiad- mówiła wstając
-Nie chciałem Cie przestraszyć- wstał zrezygnowany i patrzył jak zakłada swoją bluzę
-Nie przestaszyłeś- odpowiedziała nie przerywając czynności -Cześć- pożegnała się i wyszła.
***
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednak ich spojrzeń w oczy.
Aaa kocha go ! :D nawet nie wiesz jak się zaczęłam uśmiechać, kiedy to przeczytałam! <3 rewelacyjny i czekam na kolejny! ;*
OdpowiedzUsuńDziękuje <3 <3
UsuńBoskie :) wiedziałam że Ney ją kocha, a na jego :)
OdpowiedzUsuńDziękuje ślicznie <3
UsuńChcę więcej, więcej, więcej! ;D
OdpowiedzUsuń:* <3 <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochają się więc niech już będą razem bez tych kłótni itd. ;D
OdpowiedzUsuńHaha :* postaram się to zrealizować! :)
UsuńA moim zdaniem te kłótnie dodają smaczku temu opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie każdy się z tym zgodzi :) moim zdaniem takie opowiadania są dużo ciekawsze, ale jedni wolą gdy coś się dzieje, gdy inni wolą harmonie ;) dziękuje za komentarz :*
UsuńChce następny :D rozdział super, super, super! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńMmmm cudeńko, ale czemu oni nie mogą się w końcu dogadać ?! Ach no nic czekam na następny :*** Do siebie na razie nie zapraszam, bo nie ma na co :( Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńdziękuje <3 oj kochana jestem cierpliwa, bo wiem, że ciężko jest połączyć naukę z blogiem ;) lepiej napisać coś konkretnego na co potrzeba więcej czasu niż skrobnąć coś na szybko z czego nie będzie się zadowolonym ;) pozdrawiam słoneczko! <3 <3 <3 ;***
UsuńO dziwo napisałam rozdział !!! Szybko do mnie <3
Usuń