,,Widzisz dziewczynkę w różowej sukience z prawej strony? Tak, tę blondynkę. Spędziła długie dnie i noce, czekając na wyniki badań. Dostrzegłeś wzrok tamtej kobiety przy stoliku? Tak, w tej szmaragdowej tunice. Modliła się do Boga, by jej mąż przeżył ciężką operację. Popatrz na tego mężczyznę przy oknie. Przez niekończące się 13 minut, trzymał za rękę swoją żonę, której przedwcześnie odeszły wody. Spostrzegłeś trójkę rodzeństwa, którzy pusto wpatrują się w drzwi? Oni ze strachem oczekiwali na telefon, który powiedziałby im, że ich rodzice zginęli w wypadku autokarowym.
Wiesz co ich wszystkich łączy? Niepewność, która wraz z krwiobiegiem ogarnia całe ciało człowieka. Ten brak wiedzy, brak pewności, że wszystko będzie dobrze..."
Wiesz co ich wszystkich łączy? Niepewność, która wraz z krwiobiegiem ogarnia całe ciało człowieka. Ten brak wiedzy, brak pewności, że wszystko będzie dobrze..."
Stała na szpitalnym balkonie i cała roztrzęsiona trzymała się barierki. Wychyliła się lekko aby z ciężkim sercem złapać oddech. Operacja Neymara trwała już nieprzerwanie 2 godziny. Czuła ogromny ból, gdy podświadomość przypominała jej, że dwóch chirurgów stara się przywrócić do sprawności jego wątrobę. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że będzie czuła, że jej serce krwawi. To był taki moment, kiedy nie myślisz o niczym. Chcesz tylko, aby wszystko potoczyło sie dobrze. Jedyne co w tym momencie jest w tobie żywe, to nadzieja. Podobno matka głupich... Jeżeli tak, to ona chciała być głupia do samego końca. Myśl, że on mógłby tego nie przeżyć nawet nie przechodziła przez jej umysł. Mimo, że była tego świadoma omijała to jak najdłużej się dało. Jej życie bez niego, nie miałoby sensu. Nigdy już nie zobaczyć jego niesamowitych oczu, nie poczuć jego kojącego dotyku, nie obudzić sie już w jego silnych ramionach, kłócić się tylko po to, aby zaraz szybko się pogodzić, nie doznać już nigdy objęcia jego rąk oplatającego swoją talie, nie poczuć jego specyficznego zapachu, żyć ze świadomością, że go już nie ma... To tak jakby z jego odejściem odeszła radość, pełnia życia i zapał. Odeszło wszystko...
Ktoś objął ją w tali, ale to nie był ten sam uścisk, którego pragnęła w tej chwili. Marc schował swoją twarz w jej ramie, jeszcze mocniej ją przytulając. Czuła jego przyśpieszony rytm bicia serca na swoich plecach, mimo, że nie mógł równać się z jej. Odwróciła się i podniosła jego twarz, by spojrzeć prosto w jego oczy. Były zaczerwienione od łez. Płakał od momentu, kiedy tu przyjechali za karetką wiozącą jego przyjaciela. Nikola swoimi kciukami zebrała łzy z jego policzków. Marc chciał się uśmiechnąć, ale nie mógł. Cały czas jego ciało przeszywał strach. Był tak silny, że zakrywał wszystko.
-To moja wina- wydukał i na jego policzkach ponownie pojawiły się łzy. Tym razem było ich dużo więcej.
-Marc, o czym ty mówisz- zapytała cały czas podtrzymując jego głowę, która normalnie opadła by bezsilnie w dół.
-Pozwoliłem na to. Pozwoliłem, żeby wszedł do tego cholernego samochodu. Mogłem go powstrzymać. Mogłem temu zapobiec. Teraz wylądował w szpitalu. Przeze mnie- wyrwał się z jej objęcia i podszedł pod ścianę by się o nią oprzeć, a potem zjechać po niej na ziemie. Oparł o nią głowę, a jego łzy sprzywały na płytki pokrywające balkon. Dziewczyna podeszła do niego, usiadła obok i wtuliła się do niego. Rozumiała go. Równie dobrze to mogła być jej wina. Mogła się nie zgodzić, by ten wyszedł z domu. Mogła zaprotestować. Ale prawda jest taka, że użalanie się w tej chwili nad sobą było nieuzasadnione. Neymar sam podjął decyzje. Nie kierował się w tamtej chwili rozsądkiem.
-Marc, to nie jest twoja wina. Nikogo, rozumiesz?- zapytała lekko zanosząc się od płaczu. Poczuła tylko delikatne kiwanie głową, po czym zamknęła oczy.
***
-Ej- Dani lekko szturchał ręką Marca, który przetarł oczy i zaczął się rozglądać -operacja zakończyła się jakieś 4 godziny temu. Wszystko się udało. Obeszło się bez komplikacji i udało się usunął uszkodzony kawałek wątroby. Neymar odzyskał przytomność - dokończył Dani i uśmiechnął się w tym samym czasie gdy Marc.
-Która jest godzina?- zapytał zaspany. Powoli robiło się już jasno.
-6 nad ranem - odpowiedział po czym rzucił szybkie ,,chodźcie" i wszedł do środka. Marc obudził Nikole i powiedział jej wszystko, czego się przed chwilą dowiedział. Równie szybko wstali i ruszyli do sali pooperacyjnej. Nikola przez chwile stała pod drzwiami. Delikatnie otworzyła drzwi a za nimi ujrzała piłkarzy. Stali naokoło łóżka Neymara i rozmawiali. Po chwili jej oczy napełniły się łzami. Chłopaki, gdy ją zauważyli, rozstąpili się, aby go zobaczyła... Leżał cały w strupach. Miał zabandażoaną rękę i był podłączony pod mnóstwem urządzeń. Brazylijczyk gdy ją zabaczył wyciągnął bez słowa w jej stronę sprawną dłoń i lekko się uśmiechnął. Nikola podbiegła do niego, złapała jego dłoń, uklękła i zaczęła płakać...
Mimo że krótki, cudowny :*
OdpowiedzUsuńMiło :*
UsuńTakie krótkie ,a takie boskie :) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDziękuje pięknie! <3
UsuńKrótki, ale fajny. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńFantastycznie sobie radzisz z takimi refleksyjnymi rozdziałami :) jesteś cudowna ;** czekam na next :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuje ;*
UsuńJaki on jest uczuciowy <3 Niby krótki, a jednak daje do myślenia :* Uwielbiam ten rozdział szok
OdpowiedzUsuńNajukochańsza moja <3
UsuńFajnie, fajnie czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) ;*
Usuń