poniedziałek, 28 marca 2016

ROZDZIAŁ 36

#Ne

Siedziałem przy stole a moja Nikola zmywała naczynia. Wczoraj Marc zapraszał mnie na imprezę. Bardzo chciałem na nią iść, wyluzować się a jednocześnie chciałem się nią nacieszyć. Wstałem, złapałem ją za biodra i położyłem głowę na jej ramie.

-Marc dzisiaj robi impreze- powiedziałem a ona na chwile zatrzymała swoją czynność.

-To idź- kontynuowała zmywanie naczyń nawet na mnie nie patrząc. Nie lubiła jak imprezuje. Po moim wypadku nie pozwalała mi nigdzie wychodzić. Raz impreza przeniosła się do mnie. Chciałem jej pokazać, że umiem się hamować i nie wypiłem ani kropelki.
Odwróciłem ją delikatnie, aby zobaczyć jej oczy.

-Myślałem, że pójdziesz ze mną. Ostatnio wszyscy byli z partnerkami a ja siedziałem i marzyłem, żeby się z tamtąd wyrwać- zrobiła skrzywioną minę jakby się zamyśliła. Widziałem, że nie jest przekonana.
-Proszeee- przeciągnąlem robiąc minę słodkiego szczeniaczka. Zawsze tak robiłem, kiedy chciałem ją pocieszyć albo na coś namówić. Widziałam jak lekko się zaśmiała i pokiwała twierdząco głową. Ucieszyłem się. Wziąłem ją na ręce i położyłem ją na blat. Delikatnie pocałowałem ją w usta. Oddawała każdy mój pocałunek. Ucieszyłem się gdy po chwili sama przejęła inicjatywę. Całowała z taką czułością, że działało to na mnie jak nic innego. Zaczęła ciągnąć lekko moje końcówki włosów, cały czas mnie całując, jejku jakim cudem ona tak mnie zawsze pobudza? Moja ręka wsunęła się pod jej bluzkę. Wtedy ona oderwała się odemnie i popatrzyła złośliwym wzrokiem.

-Muszę pozmywać naczynia- kurde w takim momencie ona myśli o zmywaniu naczyń?
Wygramoliła się zwinnie z mojego uścisku i powróciła do czynności.

-Na prawdę? Rozpalasz mnie żeby później mnie zostawić z nadziejami?- zaśmiałem się i oparłem o blat obok zlewu w taki sposób, że widziałem jej rozśmieszoną twarzyczke. Rozśmieszyło mnie to, ale z jednej strony byłem cholernie oburzony. Jak można tak traktować faceta to ja nie rozumiem.

-Przepraszam, nie wiedziałam, że tak na Ciebie działam- uśmiechnęła się uroczo i pocałowała mnie w policzek.

-Musisz mi to wynagrodzić teraz- poruszałem zabawnie brwiami. Lubiłem się z nią droczyć.

-Jak?- zapytała patrząc na mnie podejrzanie.

-Ty już wiesz jak- podeszłem i ponownie złapałem ją za biodra, zagrywając lekko przy tym jej szyje.

-Dobrze, tylko nie teraz- powiedziała a ja westchnąłem ciężko i dmuchnąłem na swoje dzieło na jej szyi.
-Jeżeli to będzie pokrywać połowę mojej szyi, to się chyba obrazimy- zaczęła się cieszyć a ja i tak wiedziałem, że nic mi nie zrobi. Malinka była naprawdę duża i widoczna, ale o to mi właśnie chodziło.


#Ni

Nie miałam najszczerszej ochoty nigdzie wychodzić. Marzyłam o tym, aby rzucić się na łóżko i przeleżeć cały dzień. Neymar mnie prosił, więc postanowiłam zrobić to dla niego, mimo że nienawidziłam jak pił. Serce mi pękało wtedy, bo czasami nie potrafi się kontrolować i robi głupie rzeczy...tak właśnie.
Założyłam obcisłą sukienkę i zrobiłam lekki makijaż. Włosy spiełam w niechlujnego koka. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam szybko na dół. Za drzwiami stał radosny Neymar, który od razu dał mi buziaka i przytulił.

-Gotowa?- zapytał a ja spojrzałam na niego niepewnie -jeżeli tak bardzo nie chcesz, to możemy zostać w domu- wyrzucił z siebie niechętnie, i mimo, że chciałam już powiedzieć, że tak będzie lepiej nie chciałam niszczyć mu wieczoru

-Nie, myślę tylko czy zabralam wszystko- zaczęłam się rozglądać po domu, aby moja odpowiedź wyglądała przekonująco. Zostawiłam wujkowi kartkę, że będę u Marca i udaliśmy się do samochodu. Przez prawie całą drogę Neymar trzymał dłoń na moim kolanie. Zabierał ją tylko, gdy musiał zmienić biegi, ale po chwili z powrotem ją tam kierował. Masowałam jego włosy. Miał dokładnie ułożone włosy, ale chyba było mu przyjemnie, bo nie kazał mi jej zabierać. Gdy dojechaliśmy na miejsce było już grubo po 22. Już na podjeździe było słychać muzykę. Gdy weszliśmy do środka uderzył we mnie zapach alkoholu i od razu zrobiło mi się słabo.

-Wszystko w porządku?- zapytał mnie Neymar przyciągając mnie talią do siebie.

-Tak, tylko zapach alkoholu bardzo mnie drażni- pokiwał tylko głową i wprowadził mnie w głąb mieszkania. Przeciskaliśmy się przez tłum ludzi. Większość z nich widziałam pierwszy raz w życiu, zresztą Neymar tak samo. Gdy w końcu dotarliśmy do kuchni zobaczyliśmy śmiejących się piłkarzy z partnerkami. Mało który był w pełni trzeźwy. Marc jak zwykle wypił pewnie najwięcej. Podszedł do mnie i przerzucił mnie przez ramie prawie się przy tym przewracając. Zaczęłam krzyczeć, zabolał mnie brzuch i myślałam, że zaraz tam zwymiotuje. Uratował nie Neymar, który zawołał Marca na chwile na stronę i pomógł mi bezpiecznie zejść na podłogę. Wszyscy piłkarze poszli na parkiet a ja z dziewczynami zostałyśmy same w kuchni.
-Wszystko w porządku mała? Nie wyraźnie wyglądasz- zapytała mnie Anto
-Raczej tak. Po prostu od paru dni strasznie źle się czuje, wymiotuje i jest mi cały czas niedobrze- gdy to powiedziałam dziewczyny zaczęły się po sobie nerwowo rozglądać. Spojrzałam na nie dziwnie i czekałam aż powiedzą o co im chodzi.

-Skarbie a czy ty z Neymarem...no wiesz?- zapytała nagle Shakira przerywając tą głuchą ciszę. Pokiwałam twierdząco głową nadal nic nie rozumiejąc.

-Może ty jesteś w ciąży?- zarzuciła od razu Anto. Byłam zdziwiona jej podejrzeniami.

-Nie, na pewno nie. Biorę tabletki- powiedziałam biorąc łyk wina.

-90% skuteczności, 10% wpadki- Shakira popatrzyła na mnie i złapała mnie za ramie.

-Nie, ja nie mogę być w ciąży. Miałam wrócić do Polski, skończyć szkołę. Nie mogę być w ciąży!- krzyknęłam i nie wiedziałam co mam myśleć. Nie wierzyłam, że mogłabym być w ciąży, ale moje złe samopoczucie tylko to potwierdzało. Sypiałam przecież z Neyem od dawna. Nieee, napewno to jakaś potworna pomyłka.
-Muszę zrobić test ciążowy- powiedziałam przez zęby. Dziewczyny poradziły mi porozmawiać najpierw o tym z Neymarem. Pokiwałam twierdząco głową, ale wcale nie miałam zamiaru mu mówić o moich podejrzeniach. Nagle weszli chłopaki a ja im dziękowałam w duchu, że przerwali tą rozmowę. Gdy Neymar usiadł obok mnie i związał swoją rękena mojej tali i przytulajac się do mnie dziewczyny patrzyły na mnie jednoznacznie. Zmarszczyłam w ich stronę brwi. Niestety, Neymar uniósł się i czułam jego oddech na moim uchu.

-Co się dzieje?- zapytał patrząc na dziewczyny, które odwróciły wzrok i zajęły się sobą.
-Nic- uśmiechnęłam się w jego stronę i nagle poczułam, że zbiera mi się na wymioty. Wybiegłam szybko do łazienki. Dosłownie wszystko, co dzisiaj jadłam ze mnie zeszło. Złapałam się za głowę i zaczęłam płakać z bezradności. Przecież jak moja ciąża okaże się prawdą, to moje życie się skończy. Mam dopiero 19 lat, nie mam pracy, ślubu nic. Moje rozmyślania przerwało pukanie. Nie odzywalam się dopóki nie usłyszałam głosu Neymara.

-Kochanie, otwórz- poprosił a ja bez zastanowienia wstałam i przekręciłam klucz po czym usiadłam pod zimną ścianą. Neymar wszedł i mocno mnie przytulił.

-Mogłaś powiedzieć, że się źle czujesz- było czuć od niego alkohol a ja gdy go poczułam momentalnie rzuciłam się na kibel i ponownie wymiotowałam. Po wszystkim rzuciłam ciche "przepraszam" i obmyłam swoją twarz. Było mi wstyd, że widział mnie w takim stanie, ale no nic przecież nie mogłam na to poradzić. Myłam twarz gdy poczułam uścisk wokół mojej tali. Na szczęście był delikatny.

-Idź do chłopaków- powiedziałam, bo nie chciałam, żeby zamiast się rozerwać siedział przy mnie i się martwił. Zeszłam z nim na dół i wygoniłam do tańczących w kółku chłopaków. Siedziałam z dziewczyną Suáreza, która była w ciąży i rozmawiałyśmy cały wieczór.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, rozdział nie sprawdzany, gdyż nie mam już na to siły. Mam nadzieje, że się podoba, miłego dnia! <3


środa, 23 marca 2016

ROZDZIAŁ 35


Miłość sama w sobie jest "nie do pojęcia", ale dzięki miłości możemy "pojąć wszystko".





-Jesteś kochana pewna swojej decyzji?- zapytał ją po raz kolejny Luis

-Tak wujku. W Polsce mam rodziców, przyjaciółTo tam jest całe moje życie- spojrzała na niego donośnie, nie przerywając pakowania swoich rzeczy z głównej szafy.

-A Neymar?- przesłał jej przeszywające spojrzenie

-Neymar wiążąc się ze mną wiedział, że nadejdzie dzi, kiedy będę musiała wyjechać- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Rozmawiała z Neymarem o tym kilkakrotnie i za każdym razem potakiwał, zmieniał temat aby odpędzić tą myśl od siebie. Ale wiecznie uciekać nie można. Czasami trzeba stawić czoło temu, czego się najbardziej obawiamy. I taki moment zbliżał się niemiłosiernie. Po wyjściu Neymara ze szpitala, dziewczyna cały czas spędzała przy nim, opiekowała się. Chciała się nim nacieszyć, bo myśl o wyjeździe prześladowała ją z każdym dniem coraz dobitniej. Nie potrafiła odstawić tego tak po prostu na bok jak Neymar. Na każdym kroku miała świadomość, że ten dzień jest coraz bliżej. Kupiła już bilet, kupiła książki i zostało jej jeszcze pójście na uczelnie i pozałatwiać formalności.

-Nie będziesz tęsknić?- zapytał kucając obok niej gdy chowała do walizki ubrania z komody.

-Za tobą, czy Neymarem?- uśmiechnęła się i na chwilę zaprzestała czynności.

-Za mną i za Neymarem- położył jej rękę na udzie i cały czas się na nią patrzył

-Za tobą tęsknie zawsze. A Neymar? Oczywiście, że będe tęsknić. Kocham go nad życie. Wujek nawet nie zdaje sobie sprawy, ile ja się namyślałam. Po wypadku Neymara byłam gotowa zostać- po jej policzku spłynęła łza, którą od razu wytarła rękawem bluzy.

-Porozmawiaj z nim jeszcze przed wyjazdem- poradził jej, pocałował w czoła i wyszedł z jej pokoju.
Została w pokoju sama a wokół chaos spowodowany jej porozrzucanymi rzeczami. Patrzyła na nie. Jak za każdym razem, gdy wyjeżdżała przypomniała sobie te wszystkie piękne chwilę, które spędziła w Barcelonie. Tylko, że tym razem te wspomnienia były wyraźniejsze. To jest coś takiego, czego nie zapomni nigdy w życiu. Ci wspaniali ludzie, których tu poznała, piękne okolice, jej kryjówka i on...ten cudowny człowiek, który na zawsze i nieuleczalnie wbił się jej w serce. Jeszcze nigdy na nikim jej tak nie zależało, więc opuszczać go było jej niemiłosiernie trudno. Teraz, gdy siedziała obładowana stertą drobiazgów, miała urwanie głowy. Jej decyzja nie była pewna, chociaż wiedziała doskonale, że rozsądniej byłoby pojechać. 



***


-Cześć kochanie- tak właśnie przywitał ją od razu w progu Neymar dodając subtelny pocałunek

-Hej- uśmiechnęła się i po geście Brazylijczyka symbolizującym, by weszła do środka, znalazła sie na korytarzu a on zamknął drzwi

-Jak się czujesz misiek?- zapytała gdy podszedł do niej i łapiąc ją w tali przyciągnął do siebie.

-Dobrze, pojutrze ide na zdjęcie gipsu z tej cholernej ręki- zdenerwował się lekko na wspomnienie wypadku, który wydarzył się dwa tygodnie temu, ale po chwili wrócił mu humor i delikatnie przycisnął ją do ściany.

-A ty jak się czujesz?- zapytał ją na ucho lekko je przygryzając.

-Źle, mam tyle pakowania, że nie wiem od czego zacząć- gdy to usłyszał odsunął się od niej lekko

-Po co się pakujesz?- zapytał udając chyba głupiego

-Neymar nie wygłupiaj się- podeszła do niego i mocno się do niego wtuliła

-Czyli jednak wyjeżdżasz?

-Tak- odpowiedziała krótko a on jeszcze mocnej ją do siebie docisnął.

-Pomóc Ci się spakować?- zapytał a Nikola czuła jak przełykał ślinę. To był dla niego bardzo drażliwy temat tym bardziej, że nie nawidził się żegnać.

-Jeżeli to dla Ciebie trudne, to nie musisz- poinformowała go, słodko patrząc mu się w oczy. Była zdziwiona, że coś takiego zaproponował znając jego podejście do całej sprawy.

-Chodźmy- kiwnął głową w stronę drzwi i wysilił się na lekki uśmiech


***


-Chyba wszystko- powiedziała Nikola rozglądając sie jeszcze.

-Skarbie mogłabyś?- zapytał niepewnie Neymar klepiąc miejsce na łóżku obok niego a gdy ona usiadła mocno ją przytulił

-Kocham Cie, pamiętaj- szepnął jej do ucha a ona uśmiechnęła się sama do siebie jeszcze bardziej wtulając się w jego tors.

-Ja Ciebie też- odpowiedziała mu prosto w oczy, gdy już się od siebie niechętnie oderwali.

-Jak szybko?- zapytał

-Dość- odpowiedziała bardzo typowo dla niej

-Kiedy?

-Za dwa dni

-Nie wyjeżdżaj, prosze- powiedział błagalnie opierając swoją głowę o jej ramie

-Neymar, wiesz jak to wszystko wygląda- popieściła jego włosy całując go w tył głowy.

-Tak cholernie będę tęsknił- jego ręce wylądowały na jej tali

-Wiesz, że uwielbiam jak to robisz?- zapytała go a on szybko podniósł głowę w jej stronę.

-Co?

-Wszystko. To jak łapiesz mnie w tali, jak całujesz, dotykasz, przytulasz. To jak pieścisz mi włosy, jak na mnie patrzysz.  Uwielbiam w tobie wszystko.- mówiąc to po jej policzku spłynęła łza. Neymar delikatnie złapał jej głowę swoimi dłońmi i zcałował ją także równie delikatnie i czule.


***

Najpiękniejsze są miłości niewiadome.
Nie wiadomo gdzie, kiedy, jak.
Niewiadome może wyjść zza rogu domu.
Więc się nie zdziw, kiedy Ciebie porwie wiatr."


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

EDIT: Pisze opowiadanie na Wattpadzie, zapraszam: http://w.tt/1PtlsmV
No i kolejny rozdział za nami :) mam nadzieje, że się podoba :) mam zamiar powoli kończyć tego bloga i zacząć nowy, gdyż już jakiś plan dalszego pisania świta mi w głowie :)
Pozdrawiam wszystkich czytelników <3




niedziela, 20 marca 2016

ROZDZIAŁ 34

,,Widzisz dziew­czynkę w różowej su­kien­ce z prawej stro­ny? Tak, tę blon­dynkę. Spędziła długie dnie i no­ce, cze­kając na wy­niki ba­dań. Dos­trzegłeś wzrok tam­tej ko­biety przy stoliku? Tak, w tej szma­rag­do­wej tu­nice. Modliła się do Bo­ga, by jej mąż przeżył ciężką ope­rację. Po­pat­rz na te­go mężczyznę przy ok­nie. Przez niekończące się 13 mi­nut, trzy­mał za rękę swoją żonę, której przed­wcześnie odeszły wo­dy. Spos­trzegłeś trójkę rodzeństwa, którzy pus­to wpat­rują się w drzwi? Oni ze strachem ocze­kiwa­li na te­lefon, który po­wie­działby im, że ich rodzi­ce zginęli w wy­pad­ku auto­karo­wym. 
Wiesz co ich wszys­tkich łączy? Niepew­ność, która wraz z krwiobiegiem ogar­nia całe ciało człowieka. Ten brak wie­dzy, brak pew­ności, że wszys­tko będzie dob­rze..."


Stała na szpitalnym balkonie i cała roztrzęsiona trzymała się barierki. Wychyliła się lekko aby z ciężkim sercem złapać oddech. Operacja Neymara trwała już nieprzerwanie 2 godziny. Czuła ogromny ból, gdy podświadomość przypominała jej, że dwóch chirurgów stara się przywrócić do sprawności jego wątrobę. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że będzie czuła, że jej serce krwawi. To był taki moment, kiedy nie myślisz o niczym. Chcesz tylko, aby wszystko potoczyło sie dobrze. Jedyne co w tym momencie jest w tobie żywe, to nadzieja. Podobno matka głupich... Jeżeli tak, to ona chciała być głupia do samego końca. Myśl, że on mógłby tego nie przeżyć nawet nie przechodziła przez jej umysł. Mimo, że była tego świadoma omijała to jak najdłużej się dało. Jej życie bez niego, nie miałoby sensu. Nigdy już nie zobaczyć jego niesamowitych oczu, nie poczuć jego kojącego dotyku, nie obudzić sie już w jego silnych ramionach, kłócić się tylko po to, aby zaraz szybko się pogodzić, nie doznać już nigdy objęcia jego rąk oplatającego swoją talie, nie poczuć jego specyficznego zapachu, żyć ze świadomością, że go już nie ma... To tak jakby z jego odejściem odeszła radość, pełnia życia i zapał. Odeszło wszystko...


Ktoś objął ją w tali, ale to nie był ten sam uścisk, którego pragnęła w tej chwili. Marc schował swoją twarz w jej ramie, jeszcze mocniej ją przytulając. Czuła jego przyśpieszony rytm bicia serca na swoich plecach, mimo, że nie mógł równać się z jej. Odwróciła się i podniosła jego twarz, by spojrzeć prosto w jego oczy. Były zaczerwienione od łez. Płakał od momentu, kiedy tu przyjechali za karetką wiozącą jego przyjaciela. Nikola swoimi kciukami zebrała łzy z jego policzków. Marc chciał się uśmiechnąć, ale nie mógł. Cały czas jego ciało przeszywał strach. Był tak silny, że zakrywał wszystko.

-To moja wina- wydukał i na jego policzkach ponownie pojawiły się łzy. Tym razem było ich dużo więcej.

-Marc, o czym ty mówisz- zapytała cały czas podtrzymując jego głowę, która normalnie opadła by bezsilnie w dół.

-Pozwoliłem na to. Pozwoliłem, żeby wszedł do tego cholernego samochodu. Mogłem go powstrzymać. Mogłem temu zapobiec. Teraz wylądował w szpitalu. Przeze mnie- wyrwał się z jej objęcia i podszedł pod ścianę by się o nią oprzeć, a potem zjechać po niej na ziemie. Oparł o nią głowę, a jego łzy sprzywały na płytki pokrywające balkon. Dziewczyna podeszła do niego, usiadła obok i wtuliła się do niego. Rozumiała go. Równie dobrze to mogła być jej wina. Mogła się nie zgodzić, by ten wyszedł z domu. Mogła zaprotestować. Ale prawda jest taka, że użalanie się w tej chwili nad sobą było nieuzasadnione. Neymar sam podjął decyzje. Nie kierował się w tamtej chwili rozsądkiem.

-Marc, to nie jest twoja wina. Nikogo, rozumiesz?- zapytała lekko zanosząc się od płaczu. Poczuła tylko delikatne kiwanie głową, po czym zamknęła oczy.

***

-Ej- Dani lekko szturchał ręką Marca, który przetarł oczy i zaczął się rozglądać -operacja zakończyła się jakieś 4 godziny temu. Wszystko się udało. Obeszło się bez komplikacji i udało się usunął uszkodzony kawałek wątroby. Neymar odzyskał przytomność - dokończył Dani i uśmiechnął się w tym samym czasie gdy Marc.

-Która jest godzina?- zapytał zaspany. Powoli robiło się już jasno.
-6 nad ranem - odpowiedział po czym rzucił szybkie ,,chodźcie" i wszedł do środka. Marc obudził Nikole i powiedział jej wszystko, czego się przed chwilą dowiedział. Równie szybko wstali i ruszyli do sali pooperacyjnej. Nikola przez chwile stała pod drzwiami. Delikatnie otworzyła drzwi a za nimi ujrzała piłkarzy. Stali naokoło łóżka Neymara i rozmawiali. Po chwili jej oczy napełniły się łzami. Chłopaki, gdy ją zauważyli, rozstąpili się, aby go zobaczyła... Leżał cały w strupach. Miał zabandażoaną rękę i był podłączony pod mnóstwem urządzeń. Brazylijczyk gdy ją zabaczył wyciągnął bez słowa w jej stronę sprawną dłoń i lekko się uśmiechnął. Nikola podbiegła do niego, złapała jego dłoń, uklękła i zaczęła płakać...

***





Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie. 

wtorek, 15 marca 2016

ROZDZIAŁ 33

,,Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej przez trzy godziny a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu -czujesz się jak narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość."

***

Wszystkie chwilę razem to coś pięknego. Każda, zupełnie każda nawet najkrótsza wnosi promyczek szczęścia do twojego życia. Każde, spojrzenie, każdy dotyk jest na wagę złota. To czas, gdy wszystko układa się doskonale, a dla Was nie ma nic ważniejszego, jak nacieszenie się w pełni sobą.

-Masz niesamowite oczy- powiedział gdy leżała wtulona do niego

-Dziękuje- odpowiedziała słodko, lekko się do siebie uśmiechając

-I śliczny uśmiech- dopowiedział

-Do czego zmierzasz?- zapytała podejrzliwie lekko się podnosząc

-Nie będziesz się gniewać?- jego wyraz twarzy zrobił się inny, dziwniejszy

-Obiecuje- zapewniła z uśmiechem
-Lio zaprosił mnie na domówke. Chciałbym iść z tobą, tylko to takie męskie spotkanie- skrzywił się lekko z przejęcia. Nikola pokiwała głową i zaczęła się śmiać

-Miałam się za to obrazić?

-Nie, tylko chciałem się zapytać - wsunął rękę pod jej bluzkę i delikatnie masował jej brzuch.

-Idź- powiedziała słodko, potakując głową. Neymar dał jej buziaka po czym opuścił dom jej wujka.

***

Był późny wieczór i Nikola siedziała w salonie oglądając telewizję. Neymar bawił się u Lio na domówce. Strasznie jej się nudziło tak samej w domu. Wujek jak zwykle miał spotkanie biznesowe, wiecznie go nie było. Na programy z wiadomościami nawet nie chciała zaglądać. Cały świat wiedział już o jej związku z Neymarem i bez przerwy wszyscy wszędzie o tym mówili. Nie lubiła być w centrum uwagi, ale będąc ze światową gwiazdą futbolu, sama się na to dobrowolnie zgodziła. Na szczęście Neymar w jej towarzystwie nie zgadzał się na żadne wywiady. Znał swoją ukochaną i wiedział, że trochę ją to drażni, chociaż nigdy by się do tego nie przyznała. Brazylijczyk ograniczył spożywanie alkoholu, nie pije często, można powiedzieć, że tylko sporadycznie. Bardzo starał się, aby dziewczyna w jego towarzystwie czuła się jak najlepiej. Udawało mu się to realizować w stu procentach.

-Halo- odebrała telefon, przegryzając popcorn.

-Nikola...?- zapytał bardzo zdenerwowany Marc
-Co jest?- bardzo nerwowo zadała to pytanie. Być może dlatego, że Marc powinien być w tym samym miejscu co jej chłopak.

-Bo jesteśmy wszyscy w szpitalu. Neymar miał wypadek- próbował jej to jakoś spokojnie wytłumaczyć.

-Co? Jaki wypadek. Zaraz tam będę. Wyślij mi adres- nie wiedziała co ma zrobić. Chciała jak najszybciej zobaczyć swojego ukochanego. Wsiadła w samochód i pojechała pod adres, który Marc przesłał jej sms'em. Ze zdenerwowaniem weszła do szpitala. Najgorsze było dla niej to, że nie wiedziała czego ma się spodziewać. Jaki to był wypadek? Czy Neyowi nic nie jest? Niczego nie była pewna. Biegła korytarzem mijając wiele sal. Tak naprawde sama nie wiedziała gdzie ma dotrzeć. Nagle ujrzała chłopaków siedzących na ławkach. Wyglądali okropnie. Ledwo żywi, podkrążone oczy i te twarze schowane w dłoniach. To przywodziło niepokój.

-Nikola- zawołał Marc wstając z miejsca, gdy tylko ją zobaczył. Ona podbiegła do niego i złapała go za rękawy bluzy.

-Gdzie on jest?- krzyknęła przez łzy, które pojawiły się nagle. Marc przytulił ją mocno do siebie, i trzymał swoją dwoń na jej głowie, by się trochę uspokoiła

-Jest na badaniach. Spokojnie, wszystko będzie dobrze- zapewnił ją i usadził ją na ławce. Od tej chwili wszyscy siedzieli w milczeniu. Nikola nie miała siły się wypytywać o nic chłopaków. Trudno jej było zachować świadomość. Zrobiło jej się słabo, łzy leciały jej strumieniami a to wszystko dopełniał fakt, że nie wiedziała zupełnie, co dzieje się z Neymarem. Marc cały czas trzymał ją za rękę, aby czuła, że nie jest teraz sama, ale w takim momencie ona nawet nie zwróciła na to uwagi. Gdy na korytarzu pojawił się lekarz od razu do niego podbiegła. Gdy nie chciał jej udzielić żadnej odpowiedzi, uparcie go zapewniała, że jest jego żoną. Chłopaki to potwierdzili. Widać było, że bardzo się przejmują. To przecież ich przyjaciel.
-Pacjent jest w śpiączce. Zbyt mocne uderzenie w głowę spowodowało wstrząs mózgu. Teraz zabieramy go na operacje- poinformował ich lekarz i szybkim krokiem ruszył przed siebie. Nikola gdy to usłyszała nogi się pod nią ugięły. Usiadła pod zimną ścianą, aby poczuć chłód na swoich plecach, który lekko ją ostudził. Skuliła się i zaczęła płakać. To było dla niej nie do wytrzymania. Nie potrafiła trzymać na wodzy swoich uczuć, tym bardziej w takich sytuacjach.

***

Nie widziała nic, nie wiedziała co się dzieje wokół. To się nie liczyło. Widziała tylko go, wiezionego na noszach. Naokoło niego lekarze. Jedni patrzą przed siebie, inni zaś całą swoją uwagę skupiają na pacjencie, poszkodowanego w wypadku samochodowym. Wiozą, aby uratować  życie chłopakowi, który jadąc po cholerne butelki alkoholu wtargnął na swoje życie. Uderzył w drzewo jadąc 120 km/h, ryzykując wszystko co udało mu się osiągnąć. Sława, pieniądze, to nic nie ma znaczenia. One nie uratują człowieka przed teraźniejszością i nie uchronią przed przyszłością. Ryzkował swoją rodziną, wspaniałymi przyjaciółmi i ją...dziewczyną, która siedzi teraz, płacze i czeka... Czeka na operacje swojego ukochanego, modląc się, aby wszystko się powiodła. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, jak jedna bezmyślna decyzja może zmienić jego życie, lub je poprostu...skończyć. Czasem jest to chwila nieuwagi, czasem błąd innego człowieka a innym razem decyzja, która nie była ani trochę przemyślana. Wsiadasz pod wpływem alkoholu do samochodu. Mało tego ruszasz. Rozpędzasz silnik do 120 km/h i czujesz się wolny. Podążasz do czegoś tylko po to, aby zaspokoić coś, co już zostało zaspokojone. Ale wtedy o tym nie myślisz. Nie myślisz o niczym. Jesteś kompletnie nie świadomy, co się za chwile wydarzy. Jeden błąd, jeden niekontrolowany ruch kierownicą i...budzisz się, rozglądasz się z ledwością na boki. Ból towarzyszy Ci w każdej części twojego ciała. Widzisz straż pożarną gaszącą twój pojazd, którym jechałeś przed chwilą. I wszystko Ci się po chwili rozmywa. Ciemność zakrywa wszystko. Wszystko znika a ty tracisz świadomość...

***

Chciałam bardzo przeprosić, że rozdział nie pojawiał się tak długo. Nie miałam na niego pomysłu, gdy obejrzałam reportaż w internecie, który zmusił mnie do przemyśleń. Nasze życie jest takie kruche. Jeden błąd może spowodować sytuacje, które będą ciężarem nie tylko dla nas, ale i dla naszych najbliższych. Chciałam tu poruszyć ten temat z jednego powodu. Chciałam uświadomić w małym chodź stopniu, że życie to nie tylko zabawa i każdy krok niesie za sobą skutki uboczne. 




czwartek, 10 marca 2016

ROZDZIAŁ 32

,,Śmierć jest minimum. Minimum wszystkiego. Podczas tych godzin, gdy jesteś tak blisko drugiej osoby, z dwojga niemal stajecie się jednym... Minimum... Miłość jest śmiercią: śmiercią odrębności, śmiercią dystansu, śmiercią czasu. W trzymaniu się (...) za ręce najpiękniejsze jest to, że po chwili zapominasz, która ręka jest twoja. Zapominasz, że są dwie, nie jedna.

***

-Musimy pogadać- powiedziała drżącym głosem pewnym niepewności. A co jeśli on juz nie chce z nią być? Jak zmienił zdanie? 

-Okej. Za godzinę na plaży?- zapytał słysząc jej głos przez słuchawkę telefonu.

-Jasne- odpowiedziała po czym w jej uszach rozległ sie dźwięk sygnału. Chciała wyjaśnić mu, że bała się późniejszego rozczarowania. Chciała przyznać mu racje, najważniejsze jest tu i teraz. Nie warto zajmować myśli tym, co będzie a broń Boże tym co było. Wiedziała na pewno, że go kocha i chce z nim być, że jest zdecydowana niezależnie od tego co będzie później. Jakże straszna była myśl, że ją odrzuci tak samo jak ona jego. Ubrała się na szybko, pożyczyła samochód wujka (to znaczy, wujek dał jej go na całe wakacje) i pojechała na umówione miejsce spotkania.

***

Stał, wpatrując się w głębie zachodu słońca. Promienie rzucały jeszcze bezsilnie lekki cień na wodę, dając jej jasno pomarańczowy odcień. Stał, wyglądał zupełnie tak, jak przy ich pierwszym spotkaniu, ale to nie był ten sam chłopak. Stał zamyślony, oddając się w pełni samemu sobie. Stał i czekał...czekał na dziewczynę, która nim wstrząsnęła. Na tą, która zmieniła jego nastawienie do życia, która potrafiła go w pełni zrozumieć, tym samym stając się bardzo ważną dla niego osobą.
Dziewczyna ustała obok niego i teraz patrzyli razem na niesamowity tego wieczoru zachód słońca.

,,Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć w tym samym kierunku."

-Uwielbiam zachody słońca, są piękne. Ma się wrażenie, że wraz z nimi znikają wszystkie problemy, niepewność... Znika szara codzienność doszczętnie nimi wypełniona. Świat staje się spokojniejszy, cichszy- powiedziała po chwili ciszy wpatrując się w ten piękny obrazek.

-Albo przeciwnie. Wraz z zachodem słońca znika bezstroskość. W momencie, gdy wszystko w okół się zaciemnia, życie przypomina Ci wszystkie rozczarowania i chwile , których wcale nie chcesz pamiętać. Gdy kładziesz się do łóżka, ale nie możesz spać, bo podświadomość wytyka Ci ogromną różnice między tym, jak chciałbym żeby było a tym, jak jest naprawde- mówił to chłopak, który twardo trzymał się idei, że prawdziwe życie toczy się tu i teraz. Terminy takie jak wczoraj i jutro nie mają znaczenia. One albo już były, albo dopiero będą.

-Co się stało z: żyje się chwilą- zapytała, ale wcale nie była pewna czy powinna o to pytać

-Najpiękniejszych chwil w życiu się nie zaplanuje- dziewczyna pierwszy raz na niego spojrzała. Był całkowicie oddany myślom i całkowicie wpatrzony w zachód słońca -jak myślisz, to co się dzieje jest z góry zaplanowane, czy to zwykły przypadek?- zapytał niepewnie

-Kiedyś pewnie powiedziałabym, że to wszystko to głupie przypadki, że gdzieś na świecie istnieje schemat naszego życia od początku, po kres. Z biegiem czasu myślę, że nie do końca tak jest. Gdy budzisz się i schodzisz po schodach niczego nie świadomy, z tezą, że ten dzień będzie zwyczajnym, a tymczasem spotykasz kogoś, kto wywraca twoje życie do góry nogami, kogoś, kto staje się dla Ciebie kimś niewyobrażalnym, miłością, ktörą marzysz, by okazała się prawdziwą to nie może być przypadek. To jest przeznaczenie- powiedziała prosto z serca, te wszystkie ważne słowa.

-Tak naprawdę, to często myślę o tym co będzie. Planuje dużo rzeczy. wstyd się przyznać -zaśmiał się i na chwilę przerwał -chce kiedyś założyć rodzinę. Mieć syna, którego nazwę Davi. Mieszkać w małym, przytulnym mieszkaniu. Nie chce żadnych luksusów. Chce aby cała rodzina czuła, że jest blisko siebie- uśmiechnął się sam do siebie

-Ney, to jest realne- powiedziała cały czas patrząc na jego twarz pełną emocji. Aż trudno stwierdzić, ile uczuć naraz przebrnęło w tamtej chwili przez jego ciało.

-Tak...tylko że... Ja chce tylko z jedną kobietą na świecie to realizować. Z tobą Niki- pierwszy raz od początku spotkania spojrzał się jej w oczy. Gdy zobaczył, że chce coś powiedzieć nie pozwolił jej na to -wiem co chcesz powiedzieć. Wyjeżdżasz i musze to sobie uświadomić. Jestem tego świadomy i równie świadomy jestem moich słów. Kocham Cie. Nigdy nikogo tak nie kochałem. Wyjazd mi nie przeszkadza, poczekam ile będzie trzeba, tylko nie kończmy tego. Nie dam rady o tobie zapomnieć, nie dam.

-Nie. Nie to chciałam powiedzieć. Miałeś racje. Za dużo myślę i zbyt często uciekam od moich uczuć. Kocham Cie. Nie wyobrażam sobie jak to będzie po moim wyjeździe, bo wcale nie chce sobie tego wyobrażać. Wiem jedno, jestem gotowa, aby Cie kochać- powiedziała mu to prosto w jego czekoladowe oczy. Neymar złapał ją za głowę i zaczął pięścić jej włosy. Pocałował ją tak delikatnie i czule, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że może czuć się przy nim bezpieczna i że traktuje ją jak kogoś niewyobrażalnie ważnego, bo tak rzeczywiście było.

-Za dużo przeszkód stawało przed naszymi nogami. Teraz jest to nasza wspólna droga, którą pokonamy- powiedział pewny swoich słów.

***

,,Dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, a nie możesz nawet sobie wyobrazić, jak bardzo kochałem Cię wczoraj."

***

Przepraszam, że taki krótki, ale na tą chwilę na dłuższy mnie nie stać :/ choruje od 4 dni i wgl nie wstaje z łóżka, także za ciekawie nie jest :) mam nadzieje, że rozdział się podoba :) miłego dnia! ;*



poniedziałek, 7 marca 2016

ROZDZIAŁ 31

Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.

***

Jestem tak bardzo zagubiony. Nie mam pojęcia  którą stroną podążać, walczyć, czy się poddać? Nigdy, ale to nigdy nie czułem się tak bezradny, jak wtedy, gdy pokochałem na zabój.
Kiedyś moją jedyną sympatią była piłka. Mogłem obchodzić się z nią jak tylko chciałem. Myślałem, że właśnie na tym to polega. Ale moje wyobrażenia zawsze okazywały się błędne. Gdy poznałem, czułem coś takiego, jak wtedy kiedy zaczynam grać. Wszystko oprócz niej się nie liczy. Jestem całkowicie skupiony na niej. Próbuje nic nie zepsuć, obchodze się delikatnie, aby wszystko wyszło jak najlepiej. Aby jej nie skrzywdzić a na koniec i tak wymierzam strzał. Strzał prosto w jej kruche serce, który rani...bardzo mocno.

-Cześć- ucieszył się bardzo, gdy zobaczył ją jak zwykle piękną i uroczą, która chwile temu pukała do jego drzwi
-Hej, mam sprawe- powiedziała Nikola i weszła do środka jego mieszkania.
-Jeżeli chodzi o to z Marcelo, to nie było tak. Pojechałem do Madrytu, aby z nim porozmawiać na spokojnie. Nie zaprzeczysz, że wcale się do Ciebie nie klei. Denerwuje mnie to, gdy na każdym kroku się do Ciebie przystawia po tym, jak tak potwornie Cie skrzywdził. Wszystko było w porządku, puki  nie powiedział parę słów za dużo. Zdenerwowałem się po słowach, że na Ciebie nie zasługuje. Chociaż teraz gdy na spokojnie o tym myślę, to on chyba miał racje. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, niezastąpiona. Mógłbym godzinami patrzeć w twoje cudowne oczy, dotykać twoich ślicznych włosów, obejmować Cię i całować z zaskoczenia. Robią Ci się wtedy takie słodkie rumieńce. Uwielbiam pożyczać Ci swoją bluze i widzieć Cię w swoich dużo za luźnych dla Ciebie ubraniach. Uwielbiam Cie całą. Jedyną twoją wadą jest to, że ty sama w siebie nie wierzysz. A ja to akceptuje. Bo Cię kocham. Bardzo, bez ograniczeń i na zabuj- gdy to powiedział Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem. Nigdy nie powiedział jej tego a teraz gdy to zrobił...dziewczynie aż zrobiło się ciepło. Gdy trochę ochłonęła po prostu się uśmiechnęła.
-Wujek poprosił mnie, aby Ci przekazać te papiery. Nie mam pojęcia co to takiego, ale chyba coś ważnego, skoro miałeś mieć je na tu i teraz- powiedziała i wychyliła w jego stronę rękę z teczką. Brazylijczyk podszedł do niej i wziąwszy od niej dokumenty odłożył je na stolik obok po czym złapał ją za ręce patrząc się w oczy.
-Wszystko co powiedziałem to prawda. Przy nikim nie czuje się tak jak przy tobie. Proszę, to nie może się tak skończyć- powiedział błagalnie
-Ney co ja mam Ci powiedzieć? Że powineś przyswoić sobie fakt, że ja i tak niedługo wyjade? -powiedziała nie wyrywając dłoni z uścisku piłkarza.
-Nie liczy się przyszłość. Co będzie to będzie. Trzeba żyć tym co jest teraz.
-Dokładnie o to chodzi- westchnęła głęboko po czym kontynuowała -nie potrafię nie myśleć o tym, że za niedługo mnie tu nie będzie. Problemem nie jesteś ty, tylko twoje podejście. Ja chce myśleć o przyszłości, chce planować, chce łudzić się, że wszystko będzie piękne, że wszystko potoczy się tak jak to sobie wyobrażam. Chce przyszłości, ale ty nie możesz i nie chcesz mi jej zapewnić- powiedziała po czym wyszła z domu piłkarza, nie żegnając się. Po prostu wyszła zostawiając dumającego piłkarza samego w jego własnym mieszkaniu.

***
   
  Jeszcze tego samego dnia, gdy po kłótni z Neymarem minęło 3 dni, Marc przyszedł do Nikoli. Zaniepokoiło go nerwowe zachowanie dziewczyny jak i jego kolegi z klubu, dlatego postanowił z nimi z osobna porozmawiać.
-Marc tu chodzi o coś więcej niż sprzeczkę- próbowała mu ponownie wytłumaczyć powage sytuacji -mamy inne poglądy. On chce się bawić i korzystać z życia, gdy ja oczekuje czegoś więcej. Mam plany. Chce ukończyć studia, znaleźć prace, założyć rodzinę i zamieszkać w jakimś małym miasteczku gdzie będę spokojnie prowadzić swoje życie- powiedziała a Marc zrobił mądrą minę
-Łał. Ale wiesz, że żeby mieć dzieci, najczęściej potrzebny jest facet. Wiesz to takie moje spostrzeżenia, mogę się mylić- stwierdził i zaczął się śmiać.
-Głupek- krzyknęła na niego i lekko szturchnęłago w ramie -wiesz, zazwyczaj to dwie osoby muszą być zdecydowane. Neymar wcale o tym nie myśli. -powiedziała i zsunęła się z oparcia łóżka opadając na nie.
-Myślę, że się nie dogadaliście. Byłem u niego i on powiedział mi coś innego- puścił do niej oczko
-Co powiedział?- zapytała bardzo zaintrygowana
-Ja się nie wtrącam, porozmawiajcie ze sobą bo on Cie kocha, ty go kochasz a ja nie mogę patrzeć na Was. Takie ofiarki losu- powiedział i ponownie lekko się zaśmiał
-I tak się już wtrąciłeś ofiaro losu- stwierdziła kierując ku niemu przeszywający wzrok
-W dobrej sprawie. Już nic nie mowie. Będę spadać smutasie- powiedział, pocałował ją w policzek i pokierował się ku drzwiom.
-Pa wesołku- uśmiechnęła się szeroko, co piłkarz od razu odwzajeminił i zniknął za zamykającymi się drzwiami.
Kolejna rozmowa, która namieszała jej w głowie. Neymar powiedział dokładnie co innego? To dziwne, bo jej powiedział , że nie myśli o przyszłości. Teraz to nic z tego nie rozumiała... Znała punkt widzenia swój, Neymara, ale chciała znać jeszcze jeden.

***

-Nikola hej, co ty tu robisz?- zapytał lekko zdziwiony Macelo, gdy Nikola przysiadła się do jego stolika.
-Jest poniedziałek, jest 12, jestem w kawiarni, bo wiedziałam, że Cie tu spotkam- uśmiechnęła się
-Ale co robisz w Madrycie?- odwzajemnił uśmiech
-Przyjechałam z wujkiem. Ma jakąś sprawę służbową i mam luźne 2 godziny. Coś mi nie daje spokoju Marcelo- zaczęła od razu
-Chodzi o Neymara- stwierdził po jej minie
-Tak. Chce znać cały przebieg waszego spotkania- oparła się o krzesło i skrzyżowała ręce wyczekującą
-Byłem na treningu. Po treningu poszłem do domu ale jak otworzyłem drzwi ktoś wepchnął mnie do środka. Zobaczyłem Neymara. Chciał porozmawiać. Mówił, że mam się trzymać od Ciebie z daleka i że jak mnie jeszcze raz zobaczy blisko Ciebie to będę tego żałowaćPowiedziałem, że zasługujesz na kogoś lepszego a wtedy on zaczął mnie szarpać. Próbowałem się bronić, bo nie miałem zamiaru go bić. Uderzył mnie i się przewróciłem. Wtedy on wyszedł- wytłumaczył a ona złapała się za głowę. Nie była w stanie nic powiedzieć
-On nie zasługuje na Ciebie. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto będzie Cię kochał całym sercem. Tak jak ja...- powiedział nieśmiało a Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-Marcelo...- zaczęła ale on jej od razu przerwał
-Tak wiem... Nie masz do mnie zaufania i uważam, że wyrządziłem Ci wiele krzywd nie do wybaczenia a mimo to, dałaś mi szanse. Chciałbym spróbować wszystko od nowa. Marzę o tym abyś w przyszłości już bez żadnych problemów została moją żoną. To jest moje największe marzenie- patrzył się na jej zdziwiona i kamienną twarz
-Ja kocham Neymara - powiedziała to szczerze. Bardzo jej na nim zależało. Jeżeli miała się już z kimś wiązać, chciała, by był to właśnie Neymar. Teraz to dopiero zrozumiała w pełni.
-Muszę już iść, miałam iść z wujkiem na obiad- mówiła wstając
-Nie chciałem Cie przestraszyć- wstał zrezygnowany i patrzył jak zakłada swoją bluzę
-Nie przestaszyłeś- odpowiedziała nie przerywając czynności -Cześć- pożegnała się i wyszła.

***
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednak ich spojrzeń w oczy.




piątek, 4 marca 2016

ROZDZIAŁ 30

Przytulił się do niej tylko jeden raz. Ale nie tak grzecznie, jak przytula się ciocię na imieninach składając jej życzenia. A ona się zakochała w uścisku tym."

***
Układa się piękne i wydaje Ci się, że to najlepszy okres w twoim życiu. Każda chwila jest czymś cudownym o czym nie chce się zapominać. Wszystko idzie nadzwyczaj łatwo i staje się to z czasem podejrzane. Nie ma żadnych problemów, kłopotów, trosk...dopiero po jakimś czasie przekonujesz się, że to wszystko stwarza pozór. Zakrywa okropne rzeczy dając im piękną i zachęcająca okładkę...


-Kawy, herbaty?- zapytała wprowadzając swojego gościa do kuchni
-Nie dziękuje. W sumie to nie powinienem tu przychodzić- odpowiedział pod nosem mężczyzna, który zaczął się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu.
-Coś się stało?- zadała kolejne pytanie wgapiając swój podejrzliwy wzrok w chłopaka, którego znała na wylot.
-Nie, nie.- zapewnił ją wysilając się na lekki uśmiech
-W takim razie chyba masz czas usiąść i pogadać? -poklepała krzesło obok jej. Piłkarz spojrzał nią i nieśmiało usiadł.
-Nie ma tu Neymara?- tym razem on zadał pytanie
-Nie, ma teraz trening- odpowiedziała przygotowując herbate. Usiadła obok niego i mieszała łyżeczką w malutkiej filiżance.
-Opowiadaj co u Ciebie- uśmiechnęła się serdecznie bacznie mu się przyglądając gdy zobaczyła coś co ją przeraziło. Wstała szybko i podeszła do chłopaka łapiąc go za głowę.
-Marcelo co Ci się stało?- zapytała patrząc na jego "śliwkę" pod okiem, która chyba miała przejść niezauważalnie wnioskując po całej masie fluidu nałożoną na nią. Piłkarz schylił głowę na dół wyrywając tym samym swoją twarz z jej dłoni
-A to nic. Wypadek na treningu- wtłumaczył się po chwili namysłu
-Nie wierze Ci- powiedziała siadając z powrotem na krześle obok niego -kto Ci to zrobił?
-Nieistotne- próbował jakoś zmienić temat, ale Nikola była nieugięta
-Marcelo...- podniosła brew cały czas na niego naciskając, by powiedział prawdę
-Ale Neymar się nie dowie, że Ci powiedziałem. Podobno jesteście razem..- zapytał po czym zaczął bawić się palcami
-Co Neymar ma z tym wspólnego? - zapytała nagle wstając z krzesła. Brazylijczyk nie dał jej żadnej odpowiedzi poza dziwnym spojrzeniem.
-Cholera. On Ci to zrobił prawda?- zapytała opierając się o blat
-No...tak ale już nie ważne- powiedział Marcelo nie zaprzestawając przy tym nerwowego droczenia się swoimi własnymi palcami.
-Jak kurwa nie ważne? Dlaczego on Ci to zrobił?- napiła się łyka herbaty
-Mam się trzymać od Ciebie z daleka. Podobno byłem zbyt blisko- wytłumaczył również wstając. Gdy zobaczył, że Nikola zbladła a ją samą ogarnęła złość, postanowił się pożegnać
-Będę już uciekać. Do zobaczenia- powiedział i posłał jej uśmiech, którego ona nie była w stanie odwzajemnić.
-Do zobaczenia- podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Gdy Marcelo opuścił dom jej wujka dziewczyna usiadła na krześle i złapała się za głowę. Czy to, że z piłkarzem ma świetny kontakt tak bardzo rozwścieczyło jej chłopaka, czy kryło się za tym coś więcej? Była w tym momencie zła na Neymara. Czy on nigdy nie zacznie zachowywać się poważnie?


-Co jest? Kazałaś mi przyjść, przyszłem. Jestem już tu 10 minut a ty się ani słowem do mnie nie odezwałaś. Nie wiem o co chodzi ale nie podoba mi się to- powiedział Neymar siedząc na kanapie. Cały czas patrzył na Nikole, która wydała mu się bardzo zamyślona. Siedziała i bawiła się suwakiem od swojej szarej bluzy. Była taka nieobecna
-Po co pojechałeś do Madrytu?- zapytała po chwili ciszy, nadal nie odwracjąc wzroku ku piłkarzowi, tylko ślepo spoglądając na swoje palce, które cały czas krążyły przy jej bluzie.
-Po łańcuszek, wiesz przecież- odpowiedział pewny siebie.
-Neymar, nie okłamuj mnie- powiedziała siadając po turecku bezpośrednio naprzeciw niemu. Brazylijczyk oparł się plecami o kanapę.
-Nie wiem o co Ci chodzi- wypierał się
-Odpowiedz szczerze, łańcuszek to prawdziwy powód wyjazdu?- zapytała go patrząc się na niego przeszywającym wzrokiem.
-Nie- odpowiedział krótko i na temat opuszczając przy tym głowę
-A ja głupia myślałam, że pojechałeś tam po mój łańcuszek, że dostrzegłeś, że to dla mnie ważne. Ale tobie chodziło tylko o to, żeby obić ryj Marcelo.- wstała z kanapy i od razy zerwał się z niej Neymar
-Nie prawda. Widziałem, że to dla Ciebie ważne i między innymi właśnie dlatego tam pojechałem- złapał ją za rękę a ona od razu ją zabrała
-Neymar dorośnij- powiedziała powoli kierując się w stronę schodów
-Ciekawe kto powinien dorosnąć- zarzucił jej a ona zatrzymała się na pierwszym schodku i odwróciła w jego stronę.
-Pewnie Cie zaskocze, ale życie nie jest bajką. Zarzucasz mi, że to ja jestem niedojrzały a tymczasem to ty rozpaczasz po stracie jakiegoś głupiego łańcuszka- prychnął składając ręce. Dziewczynę zamurowało i ledwo przełknęła ślinę. Przez chwile nie była w stanie nic powiedzieć i usiadła na schodku składając twarz w dłoniach. Jej oczy lekko się zaszkliły.
-Nikola ja..- chciał jeszcze coś powiedzieć
-Zamknij się już. Pewnie nie wiesz, ale ten głupi łańcuszek należał do mojej prababci. Zmarła na raka i to jedyna pamiątka jaka po niej została. Dała go mojemu tacie jak był małych dzieckiem a po jej śmierci on przekazał go mi. Był przy mnie zawsze. W odróżnieniu od tych wszystkich fałszywych i zawistnych ludzi. Pewnie trudno Ci to zrozumieć, ale życie nie opiera się tylko na imprezach i zaliczaniu lasek. To nie jest tak. W życiu najważniejszą wartością jest rodzina. Ale co ty możesz o tym wiedzieć... - wykrzyknęła mu to ze łzami w oczach -wyjdź stąd- krzycząc to w jego stronę zaczęła płakać. Brazylijczyk uderzył pięścią w ścianę i oparł o nią głowę
-Cholera nie wiedziałem. Przepraszam- powiedział cicho. Miał ochotę podbiec do niej, pocałować, przytulić. Poczuć jej oddech na swojej szyi, czuć po prostu jej obecność. Nie mógł... Patrzył jak dziewczyna, miłość jego życia siedzi pogrążona we łzach. Ponownie przez niego. Gdyby ktoś w tamtym momencie zapytał go, jakie jest najgorsze uczucie na świecie, od razu odpowiedział by bez zastanowienia, że wtedy, gdy jego kobieta płacze a ty nie możesz nic z tym zrobić. Stoisz i nie wiesz co masz robić... Tak poprostu wyjść? Nie potrafił jej zostawić. Wiedział, że chciała być sama, ale on nie miał serca wyjść. Zniknął za drzwiami kuchni. Nikola podniosła głowę i rozejrzała się za Neymarem. Cały czas była w szoku. Po wspomnieniu swojej prababci, która była dla niej bardzo ważna, łzy leciały jej strumieniami. Po chwili w salonie ponownie pojawił się piłkarz z kubkiem herbaty w jednym ręku a pudełkiem chusteczek w drugiej. Położył je obok jej a sam usiadł schodek wyżej. Siedzieli w ciszy. Nikt przez dłuższą chwile się nie odezwał
-Jestem kretynem. Wszystko niszcze. -powiedział patrząc na dziewczynę, która opierała swoją głowę o ścianę -co teraz z nami będzie?- zapytał po chwili. Nikola nie odezwała się, chyba po prostu nie miała na to siły
-Nikola ja nie wiedziałem przepraszam. Wiesz, że naprawdę tak nie myślę. Nie wiem dlaczego to powiedziałem, nie powinienem się w ogóle odzywać. Wcale nie uważam, że ten łańcuszek jest głupi. Jest wyjątkowy- wytłumaczył się -lepiej już pójde, pa- wstał i nie wiedział czy może ją pocałować. Tak bardzo tego pragnął. Dał jej z bolącym sercem buziaka w czoło i zniknął za drzwiami, zostawiając za sobą cały swój świat.

***

,,Miłość, to takie coś, czego nie ma.
To takie coś, co sprawia, że nie ma litości. To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół. Miłość, to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią na schodach. Miłość jest wtedy, gdy do czterdziestoletniej kobiety wciąż mówisz "Moja Maleńka". I kiedy patrzysz jak ona je a sam nie możesz nic przełknąć. I wtedy, kiedy nie zaśnieś zanim nie dotkniesz jej brzucha. Miłość jest wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić..."

***
Kochani, to już 30 rozdział :) jestem mega zaskoczona jak sprawnie mi to poszło :)
Rozdział może nie jest zbyt entuzjastyczny, ale chyba zdążyliście się przyzwyczaić, że nie lubię gdy nic się nie dzieje :) kusiło, oj kusiło ;)


czwartek, 3 marca 2016

ROZDZIAŁ 29

Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać,                                                                                               pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwolnić, czyni z nas                                                                                                 niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam                                                                                       w głowach.


Przechadzała się uliczkami Barcelony pogrążaona w myślach. Do końca wakacji zostało tylko trzy tygodnie. Przez cały ten okres oddalała od siebie fakt, że nadejdzie moment, kiedy będzie musiała wyjechać. Zostawić swoje idealne życie i wrócić do szarej codzienności pochłoniętej nauką i monnotonością. Będzie musiała wyjechać. Tak bardzo tego nie chciała. Próbowała o tym nie myśleć, ale czym bliżej było do tego jej umysł był całkowicie tym pochłonięty. Pytania bez odpowiedzi stały się nieuległym elementem jej codzienności. A co było w tym wszystkim najgorsze? Człowiek, przy którym czuje się wyjątkowa, czuje się bezpiecznie i do którego tak bardzo się przywiązała. Ma tak poprostu wyjechać i zostawić za sobą jej uczucia do niego? To odpada. Nie da rady zapomnieć i wyrzucić tych pięknych wspomnień. Wręcz przeciwnie. Chciała je zatrzymać w pamięci na zawsze. Związek na odległość?- to na ogół niewypał. To nieumierająca tęsknota za ukochaną osobą. Żadne listy, wiadomości czy rozmowy nie będą w stanie odzwierciedlić jej obecności piłkarza, tym bardziej, że jego obecność przyprawiała ją o szybsze bicie serca. W takim razie jak to zrobić? Nie miała pojęcia. Nie zwalniając tempa narastającego tematu w jej głowie, próbowała podjąć jakąś decyzje. Nie było to proste a wręcz kolosalnie trudne. Wszystko co by nie postanowiła zrobić przyniosło by negatywne dla niej skutki. Z jednej strony Neymar, który był jej prawdziwą miłością...tak, tą prawdziwą, jedyną i niepowtarzalną a z drugiej strony ona całkowicie do niego przywiązana. Zerwać z nim nie zwracając uwagi na uczucia swoje i jego, czy zostawić tak jak jest oddalając od siebie myśl powrotu do ojczystego kraju i tym samym oszukując siebie i tym samym Brazylijczyka? Wszystko, ale to wszystko co by nie zrobiła wiązałoby się z cierpieniem ich obojga. Jak nie teraz to w późniejszym czasie.

***

-Musimy pogadać- powiedziała gdy Neymar otworzył jej drzwi. Stała na zewnątrz a krople deszczu delikatnie kapały jej na głowę.
-Zwariowałaś? Zaziębisz się - powiedział najwyraźniej lekko zły, gdyż jego usta nieco się skrzywiły
-Masz racje, chyba zwariowałam- odpowiedziała gdy Neymar zdejmował z niej mokrą kurtkę i na jej podkoszulkę zarzucił swoją bluzę.
-Ja się z tobą mam. Już mi pod koc i czekaj na mnie w salonie- powiedział po czym zniknął za drzwiami kuchni. Dziewczyna zrobiła tak jak nakazał jej ukochany. Usiadła i gdy przykryła się kocem pod wpływem jego ciepła przeszły jej po plecach dreszcze. Nie wiedziała, czy spowodowane były rzeczywiście ogrzaniem nieco jej ciała, czy obawą przed tym, co się teraz wydarzy. Nie była pewna swojej decyzji, ale uznała ją za najkorzystniejszą.
    Neymar wszedł do salonu trzymając w ręce kubek herbaty.
-Trzymaj, wypij ją całą to może unikniesz przeziębienia- powiedział i przekazał kubek w jej ręce
-Dziękuje- uśmiechnęła się lekko i napiła się łyka herbaty z miodem i cytryną. Neymar zbliżył się do niej i dokładnie otulił ją kocem.
-Jak dziecko- powiedział uśmiechając się lekko i całując ją delikatnie w czoło.
-Wcale mi tego nie ułatwiasz- westchnęła i spuściła wzrok.
-O co chodzi- zapytał i usiadł obok niej. Cały czas się jej przyglądał oczekując wyjaśnień.
-Neymar...musimy zerwać- powiedziała szybko, a gdy spojrzała na piłkarza zobaczyła jego pobladłą twarz. To było dla niego jak cios w serce.
-Zrobiłem coś nie...- zaczął ale Nikola od razu mu przerwała
-Nie, nie ,nie. To nie twoja wina- wytłumaczyła i gdy na niego ponownie spojrzała widziała...no właśnie...nic nie widziała. Miał on tak wstrętny dar zakładania na siebie maski. Potrafił tłamsić w sobie emocje jak nikt inny i za cholerę nie wypuszczał ich na zewnątrz. Nikola wręcz tego nie cierpiała.
-Nie kochasz mnie?- zapytał i jego emocje puściły. Zrobiło mu się przykro i oparł głowę na swoich rękach.
-Właśnie chyba chodzi o to, że kocham Cię za bardzo- powiedziała a Brazylijczyk od razu się podniósł nic z tego nie rozumiejąc.
-Za trzy tygodnie kończą się wakacje a tym samy mój pobyt w Barcelonie. Długo myślałam, co mam z nami zrobić. Rozstanie to będzie najlepsze wyjście, by później nie cierpieć. Będzie łatwiej i mi i tobie- wytłumaczyła
-Dla kogo do cholery najlepsze wyjście. Nikola ja Cię kocham- złapał ją za ramiona i przekręcił w swoją stronę -nie musisz wyjeżdżać. Zamieszkaj ze mną- powiedział patrząc się jej błagalnie w oczy
-Nie moge- powiedziała uśmiechając się lekko -uwielbiam Barcelonę, ale w Polsce chce zakończyć naukę -wytłumaczyła mu
-Nie musimy się rozstawać. Wrócisz jeszcze, prawda?- po tym pytaniu w jego oczach pojawił się promyczek nadziei. Nikola spuściła głowę.
-Nie wiem Neymar- odpowiedziała i pod wpływem emocji łzy napłynęły jej do oczu, lecz trzymała je na wodzy, aby Brazylijczyk ich nie zauważył.
-Będę na Ciebie czekać. Jestem w stanie to zrobić. Moge czekać na Ciebie wieczność a i tak nie przestane Cie kochać- cały czas trzymał ją za ramiona. Być może bał się, żeby mu nie uciekła. Zaczął powoli zbiżać ich twarze. Dopiero gdy Nikola poczuła jego przyspieszony oddech na ustach postanowiła z bólem serca zaprotestować
-Neymar- westchnęła cicho a on złączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku.
-Jeżeli nic nie poczułaś, to dam sobie spokój- powiedział złączając ich czoła i patrząc w jej błyszczące, mieniące się oczy.
-Nic nie poczułam- powiedziała przez zaciśnięte zęby
-Kłamiesz- ponownie wpił się w jej usta. Tym razem jeszcze namiętniej niż wcześniej. Dziewczyna odwzajemniała każdy jego pocałunek, chociaż jej serce wewnętrznie krwawiło. Nawet nie zauważyła, kiedy leżała z nim w jego łóżku a na jej ciele znajdowała się tylko bielizna, natomiast odzież leżała na podłodze. Po chwili już nic nie miała na sobie a ich ciała tworzyły w tym momencie jedność. Brazylijczyk delikatnie poruszał się w górę i w dół na przemian. Nie było słychać nic, oprócz ich przyspieszonych oddechów. Nikola przechyliła głowę w góre i lekko zadrapała Brazylijczyka na plecach, gdzie został po tym czerwony, dość duży i widoczny ślad. Gdy oboje byli już u szczytu rozkoszy, opadli bez sił na łóżko.
-Jesteś okropny- westchnęła dziewczyna i spojrzała na niego z  lekkim wyrzutem.
-Masz zamiar mi to teraz wypominać?- zapytał uśmiechając się sam do siebie
-Nie. Do niczego przecież mnie nie zmuszałeś. Chciałam tego sama. Martwie się tylko tym, co będzie, gdy będzieli musieli się pożegnać- powiedziała przekręcając się w jego stronę
-Nie myśl o tym teraz. Wszystko będzie dobrze- popieścił jej policzek. Dziewczyna wysiliła się na lekki, ale za to szczery uśmiech i wtuliła się w tors piłkarza powoli zasypiając.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Nie umiem, nienawidze się rozstawać. Z nikim i z niczym, co niechcący pokochałem."




wtorek, 1 marca 2016

ROZDZIAŁ 28

-Niestety, przykro nam. Nie znaleźliśmy żadnego naszyjnika. Oczywiście dalej będziemy kontynuować poszukiwania, ale na chwile nie mogę panu pomóc- wytłumaczył męski głos w telefonie.
-Dobrze dziękuje- powiedział Neymar po czym się rozłączył i rzucił telefon na ziemie. Minęły już dwa tygodnie od meczu w Madrycie a po naszyjniku ani śladu. Neymar dzwonił do hotelu w którym się zatrzymali kilkakrotnie. Mówili, że cały czas szukają, że dadzą znać, że robią co mogą. Wygląda na to, że przepadł. Nikola szukała w swojej walizce, wszędzie. Zresztą Ney tak samo. Niestety nadaremno.
    ***

Był piękny sierpniowy poranek. Trwał już drugi miesiąc wakacji. Zleciało to tak nieubłagalnie szybko. Nikola siedziała w ogrodzie na huśtawce   i myślała. O wszystkim i o niczym rozkoszując się idealną dla niej pogodą. W lipcu było zdecydowanie za gorąco a teraz pogoda była piękna. Nie było upału tylko ciepła, umiarkowana pogoda. Wiatr delikatnie czesał jej włosy co nieraz zarzucając je na jej twarz. Wpatrywała się bez celu w oczko wodne.
-Dzień dobry- przywitał się z nią Neymar, który właśnie wszedł do ogrodu.
-Hej- odpowiedziała lekko się uśmiechając
-Jak się czujesz skarbie?- zapytał całując ją w czoło i siadając obok niej
-Dobrze- odpowiedziała i położyła głowę na jego ramie. Siedzieli bez słowa oddając się chwili. Neymar bawił się palcami dziewczyny i złączył ich ręce tak aby je ze sobą porównać
-Twoje dłonie idealnie pasują do moich- powiedział przyglądając się im. Nikola spojrzała na niego, uśmiechnęła się i wróciła do poprzedniej pozycji.
-Nad czym myślisz?- zapytał i po chwili dodał kolejne pytanie -chyba nie zamartwiasz się tym naszyjnikiem?- Nikola podniosła się i usiadła prosto
-Przyswoiłam się z myślą, że już go nie znajdę. Minęło już dwa tygodnie. Nie jestem głupia- odpowiedziała patrząc przed siebie. Neymar nic nie odpowiedział
-Chodź- pociągnął ją wyprowadzając z ogrodu
-Dokąd?- zapytała niechętnie za nim podążając.
-Zobaczysz- opowiedział krótko.
                        
   ***

Po 20 minutowym spacerze dotarli na plaże. Nikola widziała ją tylko przelotem, gdy Neymar oprowadzał ją na mieście. Była piękna. Dopiero gdy szła po niej widziała jej urok. Nikola zostawiła Neymara w tyle i podeszła blisko wody. Napływającą woda muskała jej palce u stóp. Czuła się...wolna. Odcięta od wszystkich obowiązków i zmartwień. Wiatr lekko kołysał jej włosy a Neymar objął ją od tyłu.
-Pięknie- powiedziała kierując wzrok w zachodzące słońce
-Wiem- odpowiedział, przekręcił ją delikatnie do siebie i pocałował -ale nie to chciałem Ci pokazać- dodał gdy się od siebie oderwali. Złapał ją delikatnie za rękę i kierował wzdłuż brzegu. Weszli w jakąś ścieżkę, którą Neymar najwidoczniej znał. Prowadził ją przez jakieś krzaczki, raz skręcali w lewo, raz w prawo aż dotarli na malutki klif na którym znajdowała się malutka plażyczka. Z każdej strony obrastały ją gęste zarośla a widok na zachód słońca był tu jeszcze piękniejszy. Dziewczyna od zawsze zachwycała się miejscami o których nikt nie wie. Były dla niej wyjątkowe. Były spokojem samym w sobie i to było najlepsze. Nikt nie mógł go zakłucić.
Usiadła na piasku i nabrała go w dłoń delikatnie go wypuszczając ze szparek między palcami a on odlatywał razem z wiatrem. Przyglądała się temu z zaciekawieniem. To wszystko zrobiło na niej ogromne wrażenie.
-Podoba Ci się?- zapytał Neymar siadając obok niej
-Tu jest cudownie- odpowiedziała zachwycając się chwilą
-Tak. Spędzam tu więcej czasu niż w domu- powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Dlaczego?- zapytała i z zaciekawieniem patrzyła na piłkarza.
-Coś mnie tu przyciąga- odpowiedział patrząc się jej w oczy
-Jak się tu czujesz?- zadała kolejne pytanie na które Brazylijczyk od razu się uśmiechnął
-Cudownie- patrzył jej się ciągle w oczy. Ona była taka...inna niż wszystkie. Była wyjątkowa, inteligenta, piękna, mądra, troskliwa. Jedyna w swoim rodzaju!
-Nie znam takiej drugiej osoby jak ty- powiedział delikatnie pieszcząc jej policzek.
-Jeszcze trochę a poczuje się wyjątkowo- lekko się zaczerwieniła i speszyła. Nie była przyzwyczajona do komplemenów a na dodatek jeszcze takich. Nie spuszczała jednak wzroku od piłkarza. Jego oczy zdecydowanie były jego atutem. Były wręcz piękne i kryły w sobie tak niesamowitą głębie emocji. Jego oczy to była studnia uczuć.
-Jesteś wyjątkowa- potwierdził i czule ją pocałował. Pocałunek był długi i szczery. Czuć było przede wszystkim niewyobrażalną więź między ich ciałami. Przyciągali się wzajemnie.

   ***

-Halo?- odebrała telefon, który właśnie zbudził ją ze snu
-O Nikola hej, spałaś?- zapytał Neymar
-Tak- odpowiedziała krótko
-Dobra posłuchaj mnie, mam ważną wiadomość- zaczął opowiadać -pamiętasz jak wtedy w Madrycie siedzieliśmy u Ciebie w pokoju?
-No- szybko, zwięźle i na temat
-Musimy się spotkać- powiedział tak od czapy ale Nikola zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Byli już przecież razem 3 tygodnie
-To przyjedź. Wujek jest na jakimś zebraniu, jestem sama w domu- odpowiedziała i się rozłączyła przykrywając twarz poduszką.
Była zmuszona wstać. Poszła wziąć prysznic i mokre włosy spieła w kucyk. Zeszła na dół i jadła sałatkę popijając ją kawą, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nikola poszła otworzyć a Neymar dał jej buzaka po czym wszedł do środka
-Gdzie siedzisz?- zapytał kierując się w głąb korytarza
-Kuchnia- krzyknęła i zamknęła drzwi. W kuchni zastała Brazylijczyka grzebiącego w lodówce
-Wiecznie niewyżyty- zwróciła słowa do Neymara i usiadła kontynuując śniadanie.
-Biorę tylko energetyka. Nie bój się nic Ci nie zjem grubasku- odpowiedział i puścił jej oczko
-Dostanie Ci się za tego grubaska. Energetyka? Przecież to podobno świństwo- wypomniała mu jego słowa
-No bo świństwo- powtórzył i usiadł z nią przy stole
-Mów o co chodzi- nakazała mu bo już powoli zżerała ją ciekawość
-O nic. Chciałem Ci wypomnieć, że mogłem Cię zaliczyć- odpowiedział i zaśmiał się do siebie. Nikola wychyliła się od stołu i walnęła  z całą swoją siłą w ramię piłkarza, ale on i tak pewnie nic nie poczuł
-Świnia- krzyknęła do niego i oboje zaczęli się śmiać
-Chodzi o to, że wczoraj wróciłem z Madrytu- zaczął tłumaczyć
-Powiedziałeś, że jesteś chory. Jak to byłeś w Madrycie? Nic mi nie powiedziałeś- przerwała mu Nikola i złożyła ręce oczekując wyjaśnień
-Mniejsza z tym. Chodzi o to, że byłem w tym hotelu i pokoju w którym mieszkałaś- w tej chwili napił łyk energetyka
-Po co? -zapytała dziwnie podnosząc brew
-Po to- wyjął ze swojej kieszeni jej zgube. Dziewczyna wstała szybko i wzięła naszyjnik w dłonie
-Byłeś specjalnie w Madrycie, żeby znaleźć mój naszyjnik?- zapytała stojąc nad nim
-Tak. Ci pajace nie potrafili go znaleźć. Okazało się, że cały czas był w szczelinie łóżka. Musiałem Ci go wtedy niechcący zerwać z szyi- wytłumaczył jej wszystko
-Dziękuje- powiedziała i usiadła mu na kolana. Złożyła na jego ustach subtelny pocałunek. Neymar objął ją w tali
-Wiesz, muszę Ci coś powiedzieć- zaczął niepewnie a jego twarz spoważniała.
-Taaak- powiedziała niepewnie Nikola
-Ciężka jesteś, nogi mnie bolą- zaczął się śmiać. Nikola walnęła go w umięśniony brzuch i chciała wstać, ale piłkarz usadził ją przodem do siebie na swoich kolanach
-Żartowałem skarbie- powiedział i chciał ją pacałować, ale ona odwróciła głowę i uśmiechnęła się do siebie
-EJ no- zrobił minę słodkiego szczeniaczka, przy której ona zawsze wymiękała
-Oj dobra- zaśmiała się i dała mu buziaka po którym usiadła na wcześniejsze miejsce, żeby dopić kawę
-Będziesz to jeszcze jadła?- zapytał pokazując na sałatkę
-Nie grubasku- odpowiedziała i podsunęła mu swoje śniadanie
-Trzeba dbać o mase- powiedział to i zaśmiał się od razu zabierając się za jedzenie. Nikola pokręciła głową i upiła łyk kawy. Powoli zaczynali się zachowywać jak stare, dobre małżeństwo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~