Nikola stała właśnie przed domem, w którym spędziła całe swoje życie. Miała mieszane uczucia. Siedząc w samolocie miała nadzieje, że wszystko jest w porządku, że to tylko jej wymysły, ale stojąc przed drzwiami rodzinnego domu czuła pustke. Dziwne uczucie wchodząc do domu, który niegdyś był dla niej symbolem bezgranicznej miłości i troski, nie czując zupełnie nic prócz strachu i przeszywającą od dołu do góry obawy. Nie pukała, weszła po cichu do swojego rodzinnego domu. Było pusto. Nie było słychać nic, żadnego najmniejszego dźwięku. Zdjęła buty, zostawiła torby na korytarzu i weszła w głąb. Ustała na chwile i zaczeła się rozglądać. Stęskniła się za tym miejscem niemiłosiernie. Mimo, że w Barcelonie nie była jakoś długo, najzwyczajniej w świecie,stęskniła się. Nagle w kuchni usłyszała dźwięk filiżanki stawianej na blacie. Uśmiechnęła się do siebie po czym szybko pobiegła do kuchni. Ustała w progu i po cichu obserwowała co się tam dzieje. Jej mama wsypywała kawę do filiżanki, po czym wlała wodę do czajnika i postawiła na kuchence.
Była w to tak wciągnięta, że nie zauważyła swojej córki. Nikola po chwili zdała się na odwagę by się odezwać
-Cześć mamo
Kobieta odwróciła się po czym podeszła wolnym krokiem do córki. Lekko się uśmiechnęła a w jej oczach pojawiły się łzy. Nikola mocno się do niej przytuliła. Dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo jej tego brakowało.
***
-Mamo, proszę powiedz co się dzieje?- zapytała Nikola po 5 minutach ciszy. Od swojego przyjazdu mama nie odezwała się do niej ani słowem, ale w jej oczach można było wyczytać cierpienie. Pani Elżbieta wzięła w swoje dłonie drugą już kawę od przyjazdu córki, po czym usiadła obok niej na kanapie. W jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Nikola nie mogła bezczynnie patrzeć jak jej mama cierpi, ale nie wiedziała jak jej pomóc. Było to trudne, gdy nie wiedziała o co dokładnie chodzi.
-Twój ojciec...- zaczęła ale nie dokończyła. Nikola wstała ze zdenerwowania. Gdzie jej tata? Nie przyszedł się przywitać, a dziewczyna nawet nie zauważyła jego obecności. A teraz gdy sobie uświadomiła, że chodzi o jej kochanego tatusia w jej oczach także pojawiły się łzy.
-Mamo, co z tatą? - krzyknęła zdenerwowana
-Miał wypadek. Ktoś potrącił go na pasach- pani Elżbieta zaczęła gorzko płakać. Nikola osłupiała, zrobiła się biała jak ściana i nie miała siły nic z siebie wydukać. Złapała się za głowę i chodziła nerwowo po pokoju. Płakała.
-Czy on...- zaczęła Nikola, chociaż ledwo jej to przeszło przez gardło
-Trafił do szpitala w stanie ciężkim. Jest od dwóch dni w śpiączce- wytłumaczyła jej
-Mamo ja muszę go zobaczyć- wyjąkała
-Jedź do niego. Wpuszczają jedną osobę na dzień. Wiedziałam, że będziesz chciała go zobaczyć, dlatego poinformowałam wszystkich, żeby go nie odwiedzali.- mówiła nie mogąc powstrzymać płaczu. Nikola przytuliła ją, pocałowała w policzek i wybiegła z domu tak szybko, że prawie się potykała o własne nogi. Wzięła samochód jej mamy i ruszyła dosłownie z piaskiem opon w stronę szpitala. Jechała bardzo szybko, parę razy przejechała przez czerwone światło. Liczyło się tylko to, aby zobaczyć go całego. Gdy tam dotarła biegła nie zważspowodowac do recepcji. Była tak zdenerwowana, że przy recepcji ledwo wymówiła imię i nazwisko ojca. Ze swoim też nie poszło jej łatwo. Usłyszała tylko: ,,sala numer:11". Po czym pobiegła tak szybko, że raz przewróciła się na szpitnym korytarzu.
Była w to tak wciągnięta, że nie zauważyła swojej córki. Nikola po chwili zdała się na odwagę by się odezwać
-Cześć mamo
Kobieta odwróciła się po czym podeszła wolnym krokiem do córki. Lekko się uśmiechnęła a w jej oczach pojawiły się łzy. Nikola mocno się do niej przytuliła. Dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo jej tego brakowało.
***
-Mamo, proszę powiedz co się dzieje?- zapytała Nikola po 5 minutach ciszy. Od swojego przyjazdu mama nie odezwała się do niej ani słowem, ale w jej oczach można było wyczytać cierpienie. Pani Elżbieta wzięła w swoje dłonie drugą już kawę od przyjazdu córki, po czym usiadła obok niej na kanapie. W jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Nikola nie mogła bezczynnie patrzeć jak jej mama cierpi, ale nie wiedziała jak jej pomóc. Było to trudne, gdy nie wiedziała o co dokładnie chodzi.
-Twój ojciec...- zaczęła ale nie dokończyła. Nikola wstała ze zdenerwowania. Gdzie jej tata? Nie przyszedł się przywitać, a dziewczyna nawet nie zauważyła jego obecności. A teraz gdy sobie uświadomiła, że chodzi o jej kochanego tatusia w jej oczach także pojawiły się łzy.
-Mamo, co z tatą? - krzyknęła zdenerwowana
-Miał wypadek. Ktoś potrącił go na pasach- pani Elżbieta zaczęła gorzko płakać. Nikola osłupiała, zrobiła się biała jak ściana i nie miała siły nic z siebie wydukać. Złapała się za głowę i chodziła nerwowo po pokoju. Płakała.
-Czy on...- zaczęła Nikola, chociaż ledwo jej to przeszło przez gardło
-Trafił do szpitala w stanie ciężkim. Jest od dwóch dni w śpiączce- wytłumaczyła jej
-Mamo ja muszę go zobaczyć- wyjąkała
-Jedź do niego. Wpuszczają jedną osobę na dzień. Wiedziałam, że będziesz chciała go zobaczyć, dlatego poinformowałam wszystkich, żeby go nie odwiedzali.- mówiła nie mogąc powstrzymać płaczu. Nikola przytuliła ją, pocałowała w policzek i wybiegła z domu tak szybko, że prawie się potykała o własne nogi. Wzięła samochód jej mamy i ruszyła dosłownie z piaskiem opon w stronę szpitala. Jechała bardzo szybko, parę razy przejechała przez czerwone światło. Liczyło się tylko to, aby zobaczyć go całego. Gdy tam dotarła biegła nie zważspowodowac do recepcji. Była tak zdenerwowana, że przy recepcji ledwo wymówiła imię i nazwisko ojca. Ze swoim też nie poszło jej łatwo. Usłyszała tylko: ,,sala numer:11". Po czym pobiegła tak szybko, że raz przewróciła się na szpitnym korytarzu.
Chyba nikt nigdy w życiu nie chciałby zobaczyć swojego rodzica na sali szpitalnej w śpiączce . Nikt pewnie nawet nie wyobrażał sobie jak okropne to uczucie. Wręcz nie da się tego wyobrazić. A teraz gdy Nikola stała przed salą w której leżał jej ojciec, cały poobijany i w strupach, ogarnął ją taki lęk jakiego nigdy w życiu nie doświadczyła. Wszystkie inne rzeczy przestały się liczyć. Poprostu tam stała, patrzyła się na niego przez szybę i płakała. Płakała tak jak jeszcze nigdy w życiu. Cała przeszłość przeleciała jej przed oczami niczym jakaś przyspieszona taśma. Wszystkie wypady na ryby, wspólne siedzenie w ogrodzie, majstrowanie przy starym samochodzie, te wieczory gdy grali razem w piłkę i on za każdym razem dawał jej wygrywać. Ten czas, gdy poprostu razem siedzieli. To wszystko wywołało w Nikoli niekontrolowaną złość. To jest taka cholerna bezsilność, że nie możesz nic zrobić. Dopiero po chwili odwaga lekko ją ruszyła, ale tylko do tego, aby ustać w progu.
-Przepraszam- powiedział lekarz, który wchodził na sale do jej ojca. Nikola stała przyglądając się czynnościom, który wykonywał. Zmienił kroplówkę i zmierzył ciśnienie krwi.
-Czy on z tego wyjdzie?- zapytała go po chwili.
Lekarz na nią spojrzał, po czym zapytał
-To ty jesteś jego córką?
-Tak- odpowiedziała krótko wciąż oczekując odpowiedzi
-W tej chwili jego stan jest w miarę stabilny. Nie wiem kiedy się obudzi. Wiem, że wypadek spowodował nieuleczalne zmiany na płucach. Jakim trzeba być człowiekiem, by potrącić kogoś na pasach i uciec z miejsca wypadku.
Słysząc to Nikola osłupiała. Zrobiła się bardziej blada niż była przed chwilą. Lekarz gdy to zauważył, po prostu zakończył wszystko i wychodząc z sali złapał ją za ramie. Nikola nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Ktoś potrącił jej ojca i uciekł. Nie wezwał karetki, nie wyszedł zobaczyć czy żyje, oddycha, tylko uciekł. Była przy ojcu, widziała go, widziała na monitorze jego puls, bicie serca. Wzięła do ręki swój telefon i wybrała numer. Numer osoby, którą marzyła by usłyszeć, przynajmniej na jedną, krótką chwilę. Przyłożyła telefon do ucha. Słyszała sygnał może niecałe 5 sekund po czym usłyszała
-Przepraszam- powiedział lekarz, który wchodził na sale do jej ojca. Nikola stała przyglądając się czynnościom, który wykonywał. Zmienił kroplówkę i zmierzył ciśnienie krwi.
-Czy on z tego wyjdzie?- zapytała go po chwili.
Lekarz na nią spojrzał, po czym zapytał
-To ty jesteś jego córką?
-Tak- odpowiedziała krótko wciąż oczekując odpowiedzi
-W tej chwili jego stan jest w miarę stabilny. Nie wiem kiedy się obudzi. Wiem, że wypadek spowodował nieuleczalne zmiany na płucach. Jakim trzeba być człowiekiem, by potrącić kogoś na pasach i uciec z miejsca wypadku.
Słysząc to Nikola osłupiała. Zrobiła się bardziej blada niż była przed chwilą. Lekarz gdy to zauważył, po prostu zakończył wszystko i wychodząc z sali złapał ją za ramie. Nikola nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Ktoś potrącił jej ojca i uciekł. Nie wezwał karetki, nie wyszedł zobaczyć czy żyje, oddycha, tylko uciekł. Była przy ojcu, widziała go, widziała na monitorze jego puls, bicie serca. Wzięła do ręki swój telefon i wybrała numer. Numer osoby, którą marzyła by usłyszeć, przynajmniej na jedną, krótką chwilę. Przyłożyła telefon do ucha. Słyszała sygnał może niecałe 5 sekund po czym usłyszała
-Halo?
Wtedy ponownie gardło jej się zacisnęło i nie była w stanie noc odpowiedziec., nawet zwykle ,,hej"
-Niki, co się dzieje?- zapytał Neymar już lekko zdenerwowany
-Brakuje mi Ciebie. Chciałam chodź na chwile usłyszeć twój głos- mówiąc to płakała
-Też za tobą tęsknie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam przylecieć? - zapytał
-Nie. Masz treningi. Nie możesz wszystkiego rzucić - odpowiedziała stanowczo. Chciała go mieć teraz przy sobie, przytulić, pocałować, ale nie chciała by rzucił wszystko inne i zajął się nią. Nie chciała go odrywać od własnego życia
-Niki tylko jedne twoje słowo a rzucam wszystko i przylatuje- wtedy na jej twarzy pojawił się lekki, ale jednak uśmiech.
-Nie, nie trzeba. Do zobaczenia- pożegnała się
-Kocham Cię
-Ja ciebie też- po czym rozległ się sygnał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział :) Co się dalej wydarzy? :)
Kolejny rozdział :) Co się dalej wydarzy? :)
Miłych walentynek tak poza tym !
Taki smutny rozdział na walentynki :( Nie ładnie. No, cóż Neymar jak zwykle czuły i opiekuńczy nawet przez telefon. Ten wypadek mi się nie podoba bardzo. Coś musi być na rzeczy, a raczej ktoś. Czekam na dalszy ciąg wydarzeń kochana <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie głupio zrobiłam. Miałam plany, aby na walentynki dać jakiś mega czuły rozdział przepełniony tą ich miłością :) niestety przypominało mi się to po napisaniu rozdziału :/ wgl dzisiaj sobie dopiero przypomniałam, że są walentynki :D no ten wypadek nie był przypadkowy, masz racje :) <3 <3
UsuńWybaczę ci to oczywiście <3 Aaaaa wiedziałam :D Ale przez to bardziej nie mogę się doczekać :*
UsuńBoskie :)
OdpowiedzUsuńMiło :)
UsuńKochana, przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, ale wczoraj coś mi telefon odmawiał posłuszeństwa. :/ Ale wracając do Twojego rozdziału... Dlaczego mam wrażenie, że pewien Brazylijczyk maczał palce w tym wypadku? Obym się myliła. Marcelo chyba nie może okazać się aż takim ch**em? Ale sama już nie wiem.
OdpowiedzUsuńZa to wiem, że już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. ;*
Nic się nie stało ;* rozdział będzie za jakieś 30 minut w porywach do 40 :) musze go mocno dopracować, dokończyć i wstawiam! :) <3
Usuń