Mimo, że Nikola wczorajszej nocy położyła się bardzo późno, na nogach była już o 6 rano. Aż sama się sobie dziwiła. To tak jakby nie w jej stylu. Poszła tylko do łazienki, spieła włosy w luźny kok i patrząc w lustro stwierdziła, że wygląda okropnie. No ale cóż... Postanowiła jeszcze się nie ogarniać. Była mega głodna. Wyszła po cichutku i zeszła na parter aby kupić sobie coś do jedzenia. Była niemalże pewna, że wszyscy jeszcze śpią. Mecz mieli dopiero o 18, więc co mieliby robić o tak wczesnej godzinie w barze? Pewnie weszła do środka a tam...wszyscy piłkarze, sztab, Enrique i lekarze jedli śniadanie. Nikola stała przez chwile w wejściu i lekko się speszyła. No bo jak inaczej mogła się czuć, gdy wszyscy patrzyli na nią a ona wyglądała jakby dosłownie przed chwilą wstała?
-Dzień dobry królewno- przywitał się z nią Marc, który od razu zerwał się z krzesła i pocałował ją w policzek
-Hej wszystkim. Czemu nie śpicie?- zapytała zdziwiona
-A ty czemu wyglądasz jakbyś jeszcze spała?- zapytał ją ironicznie wujek a wszyscy zaczęli się z niej śmiać
-Ha ha ha. Przyszłam tak, bo byłam pewna, że nikogo tu nie ma. Biorę tylko coś do jedzenia i wracam do spania- poruszyła brwiami i podeszła do baru, gdzie za ladą stał już barman. Wczoraj była tak zwana samowolka, bo mogli brać co chcą.
-Poprosze jakąś sałatkę i sok pomarańczowy- poprosiła uśmiechając się do dość młodego chłopaka.
-Już się robi- odwzajemnił uśmiech i zniknął za drzwiami od kuchni.
-Hejka- przywitał się Neymar, który usiadł krzesło obok
-Hej- odpowiedziała Nikola
-Dzięki, że wczoraj mnie powstrzymałaś. Znając mnie nie umiał bym sobie odmówić kolejnego kieliszka- powiedział nieśmiało się uśmiechając
-Pamiętasz coś wogóle?- zapytała go na żarty i szeroko się uśmiechnęła. Brazylijczyk zaczął jej się przyglądać
-Uwielbiam twój uśmiech- spojrzał jej się prosto w oczy i serdecznie uśmiechnął. Nikola lekko się zaczerwieniła i spuściła głowę w blat, o który wczoraj się opierała. Na całe szczęście przyszedł barman przynosząc tacę z porcja sałatki i sokiem.
-Wiem, że Ci się podoba- powiedziała ironicznie Nikola. Jednym krokiem sprzątnęła z lady tacę i szła w stronę drzwi, przy których pożegnała się ze wszystkimi i poszła na górę. Tacę położyła na łóżku i sama po chwili wylądowała pod kołdrą. Włączyła telewizje i zaczęła oglądać jakieś bajki. Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi.
Nikola jeszcze rzując sałatkę w buzi krzyknęła ślamazarnie: , proszę" po czym za chwile w drzwiach ustał Neyamar.
-Twój wujek mnie wysłał- uśmiechnął się i niepewnie zaczął iść ku niej
-No wchodź, nie gryze- poinformowała go przywracając brwiami.
-Wiesz, nigdy nie ma tej pewności- zaśmiał się lekko
-Ha ha ha, ale wy wszyscy jesteście dzisiaj cięci- powiedziała popijając łyk soku.
-Przyniosłem Ci jakąś kopertę. O ile się nie myle to bilet na mecz. A i jeszcze informacja, że idziemy na trening. Wujek powiedział, że możesz spokojnie przyjść. Stadion jest...
-Tak, wiem gdzie jest- przerwała mu. On tylko pokiwał głową i zaczął tyłem iść ku drzwiom cały czas patrząc na dziewczynę. Nagle zniknął j zostawił po sobie otwarte drzwi. Nikola westchnęła głośno i wstała, by je zamknąć. Gdy była już przy nich ponownie jej oczom ukazał się Brazylijczyk. Nikola spojrzała na niego dziwnie
- Zapomniałbym- mówił to z takim przejęciem, że dziewczyna aż podniosła jedną brew -tak, podoba mi się- po czym serdecznie się uśmiechnął i odszedł. Nikola jeszcze za nim wyjrzała, zamknęła drzwi po czym uśmiechnęła się sama do siebie i wróciła do poprzednich czynności. Przez chyba jeszcze pół godziny po wyjściu wszystkich leżała i leniuchowała. Nawet przez chwile przysnęła, ale zaraz obudził ją pisk jakiegoś psa z kreskówki, która akurat była transmitowana. Postanowiła wstać i pójść na trening pooglądać trochę. Wyszykowanie się zajęło jej trochę czasu.
Szła chodnikiem rozkoszując się świeżym powietrze, gdy nagle jej oczom padła kawiarnia, do której co tydzień w poniedziałki spotykali się z Marcelo na śniadanie. Nie wiadomo, czy to ciekawość, czy sentyment poprowadził ją do środka. Było zupełnie tak, jak z przed dwóch lat. Nic się nie zmieniło. No może wnętrze wypełniało więcej obrazów i kwiatów, ale to tylko dodawało świeżości. Zamówiła kawę i usiadła do stolika. Zaczęła przeglądać telefon. Miała jedne nie odebrane połączenie od Marca. No ładnie, teraz przez parę dni będzie jej to wypominał mówiąc, że wcale jej na nim nie zależy i będzie udawał mega obrażonego, co miał w tradycji robić.
-Dzień dobry- z zamyślenia wyrwał ją Marcelo, który się do niej niespodziewanie przysiadł
-O hej, nie zauważyłam Cię- uśmiechnęła się do niego
-Jak tam? - zapytał biorąc do ręki menu
-Wszystko w porządku- odpowiedziała serdecznie
-Przyszła paczka?- zadał kolejne pytanie i puścił do niej oczko
-A tak. Dziękuje- ponownie się uśmiechnęła
-Chciałem, byś miała jakąś koszulkę na mecz. Nie będziesz chyba kibicować z imieniem tego palanta na koszulce- tym razem on się uśmiechnął i wrócił wzrokiem do dań w menu. Nikola spuściła wzrok w stolik i zaczęła się nerwowo bawić palcami. Wydusiła tylko z siebie nieśmiałe: ,,jasne", ale wcale nie była z tego dumna. Miała wyrzuty sumienia, że przez nią koledzy z reprezentacji czują do siebie niechęć. Nie chciała i napewno nie miała zamiaru nikogo porurzniać.
-Marcelo..- zaczęła niepewnie
-Tak?- zapytał podnosząc głowę w jej stronę
-Głupio się czuje. Jeszcze niedawno się przyjaźniliście- spojrzała na niego wzrokiem pełnym wyrzutów sumienia. Brazylijczyk złapał ją za rękę
-Nikola, ale ty chyba nie myślisz że to twoja wina?- zapytał zdziwiony a ona tylko na niego spojrzała -nie ma w tym żadnej twojej winy.
-Mój tata kazał Ci podziękować za wizyte- przekazała mu chcąc jak najszybciej zmienić temat, który sama przed chwilą zaczęła.
-Nie ma za co- uśmiechnął się serdecznie. Nikola upiła łyk swojej kawy, którą kelner przyniósł w międzyczasie.
-Widzę, że te miejsce nigdy się nie nudzi- zasugerował w jej stronę Marcelo lekko podnosząc prawą brew. Zawsze tak robił, gdy coś sugerował. Nikole zawsze to rozśmieszało i on dokładnie o tym wiedział. Dlatego uśmiechnęła się do niego i spuściła głowę na dół, po czym ponownie ją podniosła
-Nie mogłam tak poprostu obok przejść. Jakiś sentyment chyba pozostał- wytłumaczyła trzymając w ręku filiżankę
-Chyba coś o tym wiem. Od dwóch lat chodze tutaj w poniedziałki na śniadania- popatrzył jej się prosto w oczy. Przez ten czas nie zapomniał o tej ich małej tradycji? To było bardzo imponujące.
-Wiesz, ja już muszę spadać. Powiedziałam Marcowi, że przyjdę na ich trening- powiedziała wstając z miejsca i patrząc na godzinę w telefonie. Marcelo także wstał.
-Zobaczymy się jeszcze?- zapytał gdy Nikola już szła w stronę wyjścia. Słysząc pytanie odwróciła się do niego ponownie, pokiwała twierdząco głową i wyszła. Tym razem już bezpośrednio poszła na stadion. Oczywiście przed wejściem stali ochroniarze i Nikola musiała pokazać swój dowód. Nie miała problemu z wejściem, bo ochroniasz przywitał się z nią i wpuścił do środka życząc miłego dnia.
Siedziała na trybunach przeglądając instagrama.
-Buuu- krzyknął jej do ucha Marc, który podszedł do niej niezauważalnie.
-Jejkuu, nienawidzę Cię- powiedziała trzymając się za serce
-Przecież wiem, że mnie kochasz- zasugerował i się do niej wtulił. Nikola pogłaskała go po głowie.
-Dlaczego nie grasz?- zapytała go
-Podzieliliśmy się na trzy drużyny. Wiedziałabyś, gdybyś nie siedziała na telefonie- odpowiedział i poniósł brwi -miałaś pooglądać jak gram a nie tablice na facebooku- udał obrażonego
-Przepraszam- powiedziała i chciała go pocałować w policzek, ale odwrócił głowę. Nikola spojrzała na niego zdziwiona po czym złożyła ręce i zaczęła oglądać gre chłopaków. O co mu chodzi? Naprawdę ma zamiar obrażać się za taką głupotę? Jedno jest pewne, nie miała zamiaru go za coś takiego błagać o wybaczenie. Dziewczyna była teraz skupiona na grze a dokładniej na...Neymarze. On jest tak idealnie zsynchronizowany z piłką. Ma się wrażenie, że klei mu się do buta. To jak drybluje, strzela, podaje, wszystko to robi wrażenie. Była na niego w tej chwili wpatrzona jak w obrazek.
-To nie jest normalne- powiedział Marc widząc jej fascynacje Brazykijskim piłkarzem.
-Tak. To nie jest normalne- odpowiedziała krótko po czym wzięła torebkę i zeszła z trybun, udając się przed stadion. Usiadła pod ścianą i zapaliła papierosa. Dlaczego obecność Neymara nadal wywołuje w niej tyle emocji? Myślała, że po tym, jak pogodziła się z nim jej ciało nie będzie już na niego tak reagować. To było dziwne i dość niepokojące. Przynajmniej dla niej. Siedziała w zamyśleniu pod ścianą. Nagle usłyszała czyjeś kroki i zobaczyła nikogo innego jak Neymara. On jest wszędzie. Pojawia się zawsze wtedy, kiedy jej myśli krążą ku niemu. Usiadł obok jej pod ścianą
-Co się stało? Widziałem jak wybiegłaś- zapytał robiąc swoje maślane oczka
-W porządku. Małe nieporozumienie z Marcem.- odpowiedziała
-Widziałem właśnie. Zszedł z trybun i był trochę zdenerwowany- poinformował ją
-Nie wiem o co mu chodzi. Jest trochę przewrażliwiony. Martwi się o mnie i nie ukrywam to jest mega słodkie, ale czasami mam wrażenie że nieco przesadza- wytłumaczyła mu a w tym samym czasie kreśliła jakieś wzory butem na asfalcie
-Zależy mu na tobie- powiedział i nieco posmutniał -dobrze jest mieć taką osobę
-Masz Brune- powiedziała i spojrzała na niego nieco zdezorientowana
-Ach...Bruna- westchnął głęboko i jego wzrok powędrował w ziemie. Nikola już na końcu języka miała: ,,Haaa a nie mówiłam" ale ostatecznie się nie odzywała. Widziała, że jest smutny i nie chciała go w tej chwili dobijać. Niespodziewanie Neymar wziął jej dłoń i zacisnął ją w swojej. Przez chwilę się im przyglądał po czym spojrzał się Nikoli prosto w oczy. Dziewczyna odwzajemniła jego spojrzenie. Przez chwile na siebie patrzyli. Jego oczy były takie błyszczące i cudowne. Neymar lekko i niepewnie się do niej przysunął, wolną ręką złapał ją za głowę i delikatnie popieścił jej włosy. Dziewczyna zamknęła oczy, ponieważ było to bardzo przyjemne. Powoli przybliżał ich twarze do siebie. Nikola mimo, że bardzo chciała się wyrwać, nie potrafiła. On robił z nią co chciał. Gdy już poczuła jego oddech na ustach powiedziała
-Neymar, ja nie jestem zabawką na pocieszenie- on nie odsunął się od niej ani trochę. Z jego ust wyszło tylko ciche: ,,Wiem, nie skrzywdze Cię po raz drugi". Po tych słować ponownie zaczął zbliżać swoje usta do jej
-EJ Romeo, chyba zapomniałeś, że trening masz- zawołał do niego Alves, przerywając im pocałunek, do którego co prawda nie doszło.
-Przepraszam- szepnął do niej Neymar po czym pobiegł do Daniego i razem weszli na stadion. Co się właściwie w tej chwili stało? Miał być obojętny, miał nic nie znaczyć.. Życie jak zwykle bywa włada nam figle. Tym figlem w jej życiu był właśnie Neymar. Nie dało się go rozgryść. Może to tylko takie pocieszenie po Brunie? Nie wierzyła żeby tak było, ale gdzieś w głębi swojej głowy miała tą myśl. Co ma teraz zrobić??? Nie wiedziała w tej chwili nic... Nie była pewna niczego...
O jejku cudny <3 uwielbiam twoje pomysły są takie świetne <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mi miło <3 :)
UsuńTa ostatnia scena to cudo *.* tak trzymaj mała <3
OdpowiedzUsuńDziękuje ślicznie <3
UsuńBosko :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) <3
UsuńOoo Jezusie <3 jak słodko, ale ten Marc to zaczyna mnie po woli wkurzac co on od niej chce ?!?! ACH czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńSłodko, słodko, narazie :) <3 dziękuje misia <3
UsuńNa razie ? Ty mnie przerażasz !!!! Nie psuj ! <3
UsuńZabieram się do czytaniawojego bloga :) zaprzaszm do siebie :) http://u-twego-boku.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńOczywiście zajrze ;)
UsuńMega!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Będzie dziś rozdział?
OdpowiedzUsuńDzisiaj niestety nie dam rady bo musze się jeszcze uczyć :/ ale obiecuje, że jutro się pojawi :)
UsuńŁooo... No to znowu namieszałaś.. Ale za to Cię uwielbiam! <3 I chcę więcej!! ;*
OdpowiedzUsuńBędzie więcej ;** <3
UsuńTen pocałunek, a w zasadzie jego brak.. Ale kombinujesz i komplikujesz, ale ja to lubię.
OdpowiedzUsuńDo następnego ;D
Taka moja wredna natura :D <3
Usuń